Skocz do zawartości

e-bike czy warto


Elpecet

Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Elpecet napisał:

Witam chcialem sie zapytac co sadzicie na temat ebike

20160831_183442_HDR.jpg

Tem egzemplarz firmy Haibike ma silnik firmy Yamaha. Jest to wszechstronny rower, do jazdy w trudnym terenie jak i po drodze utwardzonej. 

Bateria starcza w trybie ECO do przejechania 160km, a w trybie mocnego wspomagania HIGH na 80-100km. Bateria jest przewidziana na 1000 cykli, czyli 5 - 10 lat użytkowania. Ładuje się od 0 do pełna w 3,5 godziny.

59 minut temu, iza napisał:

jednym słowem, a właściwie dwoma - ciężka masakra

Ta opinia dotyczy marketowych chińskich bubli z silnikiem w piaście i kiepską baterią. 

Powyższy HAIBIKE ma silnik umieszczony centralnie w korbie i waży niewiele jak na elektryka, bo ok 20kg (chinole ważą 30-38kg).

Jest na markowym osprzęcie, dlatego polecam.... zależy też od ceny....

Odnośnik do komentarza

 

4 minuty temu, iza napisał:

nie, dokładnie, to dotyczy e-bika speca....

To rower MTB? i gdzie ma umieszczony silnik? 

Firma KTM czy Bulls robią kiepskie elektryki (dot. wersji z silnikami w tylnej piaście). To wszystko zależy od konstrukcji i komponentów.

Najlepsze E Bike robi TREK, HAIBIKE i WINORA. 

Ten powyższy model zaprezentowany przez użytkownika Elpecet jest warty polecenia, ma bardzo dobre osiągi.  

Edytowane przez lukashi
Odnośnik do komentarza

Ten model to fatbike, po drodze nie jeździ się przyjemnie, bo ma duże opory toczenia ze względu na bardzo szerokie opony. Silnik jest centralnie umieszczony w korbie choć nieznanej marki- brandowany Specialized. Fatbike pokazuje pazur w dzikim terenie :)

 

 

Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, lukashi napisał:

Ten model to fatbike, po drodze nie jeździ się przyjemnie, bo ma duże opory toczenia ze względu na bardzo szerokie opony. Silnik jest centralnie umieszczony w korbie choć nieznanej marki- brandowany Specialized. Fatbike pokazuje pazur w dzikim terenie :)

 

 

W dzikim terenie, to ja go nie mogłam utrzymać właśnie... za ciężki, na.... ciężki teren, gdzie zdarzają się różne sytuacje i nad rowerem trzeba panować. na płaskim się jechało fajnie - nie czuć żadnego oporu właściwie

Edytowane przez iza
Odnośnik do komentarza

Tu w grę wchodzą osobiste umiejętności i obycie ze sprzętem.... dla każdego coś innego :)  Jeden ceni wygodę w terenie (szerokie opony, pełna amortyzacja), a inny niską wagę (karbonowy hardtail). Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza

Tak nawiasem to jest taki youtuber "srebrna gwiazda", jeździ turystycznie trekkingiem i to żadnym drogim, i rower ten ma tak objuczony, że jak sam mówi waży ok. 30kg, a koleś też na lekkiego nie wygląda. Robi nim trasy grubo ponad 100km bez żadnego elektrycznego wspomagania. 25-kilowy e-bike na stosownych oponach to przy tym luksus i prawie zerowy wysiłek, oczywiście na podobnych trasach. A jeżeli bateria by się wyczerpała to i tak byłoby lżej niż na tym jego osiołku. Także elektryk to opcja dobra dla wygodnych i nie lubiących się przemęczać, i których stać na zakup.

Odnośnik do komentarza

ja dysponuję motorowerem Sachs elo bike classic po przeróbkach i zdaje egzamin tylko waży 37kg dlatego daleko nim nie jeżdżę (aku 2x 12V 18Ah) prądu spokojnie by starczyło bo ostatnio w zimie ładowałem i jeszcze się trzyma na 21V czyli że jak jest dobry akus to będzie jeździć i jeździć. dużej prędkości nie rozwiniesz ale dla amatora jest w sam raz.

Odnośnik do komentarza

Mój e-bike waży troszkę ponad 20 kg i tą wagę odczuwam właściwie tylko kiedy muszę go wnieść po schodach (na szczęście to tylko kilka stopni). W terenie (może nie jakoś bardzo ambitnym, ale jednak) nie mam żadnego problemu z opanowaniem roweru. Może to kwestia przyzwyczajenia, bo przy jednorazowej przesiadce z lekkiego hardtaila na wyraźnie cięższego fulla z silniczkiem na pewno różnica jest zauważalna. Po jakimś czasie już się tego tak nie odczuwa. Ja byłam mega zadowolona i oczarowana swoim nowym rowerem, bo raz że full daje niesamowity komfort w porównaniu z hardtailem, to jeszcze wspomaganie bardzo fajnie "wypłaszcza" wszystkie wzniesienia. O dodatkowych kilogramach przy takiej frajdzie z jazdy właściwie się zapomina.

Odnośnik do komentarza
Dnia 9.04.2017 o 01:06, spondylus napisał:

Tak nawiasem to jest taki youtuber "srebrna gwiazda", jeździ turystycznie trekkingiem i to żadnym drogim, i rower ten ma tak objuczony, że jak sam mówi waży ok. 30kg, a koleś też na lekkiego nie wygląda. Robi nim trasy grubo ponad 100km bez żadnego elektrycznego wspomagania.

Srebrna Gwiazda jest bardzo pokręcony, ale tak pozytywnie, uwielbiam gościa za jego mega pozytywne nastawienie. On nie tylko dystanse ponad 100 km robi na tej swojej "krowie", ale i nawet 250 km. I potwierdzam, że sam nie jest lekki , bo z niego większy grubasek ode mnie. 

Jeżeli chodzi o elektryki to oczywiście to tylko moja opinia, ale to już nie jest rower. Rozumiem jeszcze naprawdę starszych ludzi, lub chorych czy niepełnosprawnych , ale dla zdrowego człowieka? Nie rozumiem tego. Już chyba bym wolał jakiś motocykl kupić. Oczywiście mam nadzieję nikt mnie tu nie zlinczuje za to co napisałem. :)  

Odnośnik do komentarza

Rzeczywiście w Polsce e-bike'i kojarzone są głównie z miejskimi rowerami dla starszych ludzi. Są jednak jeszcze rowery do typowo sportowej jazdy w terenie (z pełnym zawieszeniem, na topowych podzespołach). Ich przeznaczeniem zdecydowanie nie są codzienne dojazdy do pracy czy po bułki do sklepu. W ostatnim czasie zyskują one bardzo szybko dużą popularność na zachodzie. Niestety cena przy obecnych zarobkach w Polsce jest dla wielu ludzi zaporowa.

Co do sensu posiadania takiego roweru, to wiele zależy od podejścia. Można wykorzystać wspomaganie jako opcję "lazy mode", czyli "nie chce mi się pedałować, więc niech rower wyjedzie sam za mnie" (wtedy ze sportem ma to niewiele wspólnego), ale można też włożyć w pedałowanie tyle samo wysiłku, co przy normalnej jeździe (bez wspomagania) i dzięki temu pokonać np. dwa razy większy dystans tym samym czasie. Frajda z jazdy nieporównywalnie większa, zmęczyć się można tak samo (jeśli tylko chcemy), a trasa jaką pokonamy może być znacznie dłuższa i ciekawsza.

Wspomaganie chętnie wykorzystują też endurowcy, dla których kwintesencją zabawy są zjazdy, a nie wypychanie roweru pod górę. Może to być również ciekawa alternatywa dla wyciągów usytuowanych w pobliżu bike parków, zwłaszcza jeśli chcemy spędzić tam cały dzień i objechać jak najwięcej tras.

Zastosowania takich rowerów mogą być naprawdę różne. Sprowadzanie ich roli do wyłącznie "rowerów dla starszych lub chorych ludzi" jest często powtarzanym argumentem wśród hejterów e-bike'ów. Warto jest spojrzeć nieco szerzej na możliwości, jakie daje silnik elektryczny w rowerze i pogodzić się z myślą, że wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba potrafić z tego rozsądnie korzystać.

Odnośnik do komentarza

Rower to głównie pokonywanie własnych granic, słabości. Przy użyciu własnych sił, każdy krok staje się milowym, każdy postęp cieszy. Jakikolwiek napęd psuje całą radość z jazdy. Jeśli kogoś pociągają silniczki, to spoko, ale wtedy już bym tego nie nazywał jazdą na rowerze.

  • Pomógł 5
Odnośnik do komentarza

Ja po przesiadce na e-bike zaczęłam odkrywać radość z jazdy na rowerze od nowa. Odczucia były jak przy zamianie składaka na ultralekką karbonową szosówkę. Dobre systemy wspomagania z silnikiem umieszczonym centralnie (np. firm Bosch, Yamaha) działają w ten sposób, że im mocniej pedałujesz, tym więcej mocy dodają "od siebie". Dzięki temu odczucia są bardzo naturalne, jak przy jeździe na normalnym rowerze, tyle że ma się wrażenie większej siły w nogach. Poza tym właściwie nic więcej się nie zmienia - to nadal rower.

Każdy w jeździe na rowerze odnajduje coś innego. Dla jednych kluczowa jest walka z samym sobą, dla innych przyjemność obcowania z naturą, pokonywania kolejnych kilometrów i spędzania aktywnie czasu na świeżym powietrzu. Pierwsza grupa często inwestuje w coraz to lepsze, lżejsze, szybsze rowery, żeby poprawić swoje osiągi, przełamywać kolejne bariery. Dla drugiej - sekundy na segmentach Stravy nie mają żadnego znaczenia. Jednak obie grupy łączy ta sama pasja. Nie chciałabym, żeby silniczki w rowerach dzieliły wspaniałą społeczność rowerzystów na "lepszych" i "gorszych". E-bike to po prostu inna kategoria roweru, jak szosówka, MTB czy rower miejski.

  • Lubię to! 1
  • Pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Dnia 15.04.2017 o 17:13, tomek040982 napisał:

Srebrna Gwiazda jest bardzo pokręcony, ale tak pozytywnie, uwielbiam gościa za jego mega pozytywne nastawienie. On nie tylko dystanse ponad 100 km robi na tej swojej "krowie", ale i nawet 250 km. I potwierdzam, że sam nie jest lekki , bo z niego większy grubasek ode mnie. 

Jeżeli chodzi o elektryki to oczywiście to tylko moja opinia, ale to już nie jest rower. Rozumiem jeszcze naprawdę starszych ludzi, lub chorych czy niepełnosprawnych , ale dla zdrowego człowieka? Nie rozumiem tego. Już chyba bym wolał jakiś motocykl kupić. Oczywiście mam nadzieję nikt mnie tu nie zlinczuje za to co napisałem. :)  

SG jest w porządku. Co do wspomaganych rowerów to nie uważam żeby były one tylko dla starych czy niepełnosprawnych. Taki rower może wspomagać rowerzystę, ale przecież nie musi, bo wspomaganie można wyłączyć, albo nawet całkiem wyjąc akumulator i zostawić go w domu. Wtedy rower będzie o te parę kg lżejszy.

Patrząc na obładowane sakwami, ważące po 30kg rowery trekkingowe, to myślę, że taki e-bike ważący 20-22kg(z akum.) i z drogowymi oponami też może być dobrym kompanem na długie wyprawy. A wspomaganie może się przydać zwłaszcza w drodze powrotnej, albo kiedy jedziemy pod wiatr lub mamy do pokonania spory podjazd. A jeżeli ktoś dojeżdża rowerem do pracy, wtedy taki e-bike w pełni pokazuje swoje zalety, kiedy np. po przejechaniu 15km prawie nie ma śladu potu na ubraniu. I generalnie w dużym mieście nie ma chyba lepszego(szybszego i tańszego) sposobu poruszania się jak skuter albo właśnie rower ze wspomaganiem.

Np. mi się marzy mieć kilka porządnych i różnych rowerów, dla e-bika też bym znalazł miejsce w garażu.

 

Odnośnik do komentarza

Wszystko rozbija się o podejście do tematu . 

3 minuty temu, spondylus napisał:

Patrząc na obładowane sakwami, ważące po 30kg rowery trekkingowe, to myślę, że taki e-bike ważący 20-22kg(z akum.) i z drogowymi oponami też może być dobrym kompanem na długie wyprawy. A wspomaganie może się przydać zwłaszcza w drodze powrotnej, albo kiedy jedziemy pod wiatr lub mamy do pokonania spory podjazd.

Łatwiej może i tak , ale nie miałbym już takiej satysfakcji pokonując takie przeciwności losu  . Dla mnie właśnie jest większą satysfakcją jest pokonać podjazdy , drogę pod wiatr  o własnych siłach. Dla mnie to żadna frajda wspomagać się silniczkiem. Oczywiście każdy ma prawo to swojego zdania. Dla mnie takie cudo to już nie rower. 

Odnośnik do komentarza

Wielu ludziom do niczego nie potrzebna jest satysfakcja z pokonania każdej górki. Przykładowo ja nie raz zwykłym rowerem wjeżdżałem pod górę, i czasem pod wiatr jednocześnie mając już w nogach przejechane 100 czy 120km, także wiem, że mogę to zrobić dlatego nie potrzebuję już spinać się przed każdym wzniesieniem i też nie mam specjalnej satysfakcji kiedy uda mi się kolejny raz jakieś wzniesienie pokonać. E-Bike to wygoda, bo tylko pomaga, a nie całkowicie wyręcza, i wg mnie to jest OK.

Odnośnik do komentarza
Andrzej Sawicki

Motocykl/motorower elektryczny. Nazwijmy to po imieniu, bo albo automatycznie podlega pod odpowiednie przepisy, albo niedługo będzie.

Super sprawa na wycieczki dla ludzi słabszych czy niepełnosprawnych, które bez wspomagania po prostu nigdzie nie pojadą. Mojej mamie bym kupił, aby ruszyła czasem cztery litery do lasu. Słaba opcja na trudniejszych trasach, gdzie dodatkowa masa to zwyczajnie gorsze parametry jazdy oraz rozwalanie mozolnie budowanych szlaków. Cała reszta to z jednej strony marketing producentów, a z drugiej bezużyteczne epitety na temat bycia/nie bycia "prawdziwym" rowerzystą.

Dla mnie e-bike to by było coś na naprawdę długie wycieczki, ale jako zamiennik MTB jest to na razie opcja niepraktyczna. Do rozbijania się po wertepach taniej wyjdzie kupić używany markowy motocykl. Więcej to wytrzyma i szybciej pojedzie niż cokolwiek na ramie rowerowej. Zasięg e-bike jest może i duży, ale po płaskim. Kiedy zaczynają się podjazdy, można łatwo skończyć z 20+ kilogramowym zwykłym rowerem na grubych oponach, który trzeba dowieźć z powrotem o własnych siłach. Dziękuję, postoję.

Edytowane przez Andrzej Sawicki
Odnośnik do komentarza

Jest sporo racji w tym, co napisałeś, ale trzeba rozgraniczyć pojęcia: rower z silnikiem elektrycznym, motorower elektryczny i motocykl elektryczny. Każdy z tych pojazdów już od dawna podlega pod odpowiednie przepisy. Wrzuciłeś wszystko do jednego worka i powstał z tego taki trochę misz-masz.
Ja widzę to tak:
- Dla osób słabszych do rekreacji polecałabym rowery turystyczne z silnikiem elektrycznym.
- Do przemieszczania się po mieście dobre będą miejskie rowery elektryczne lub motorowery (elektryczne bądź spalinowe).
- Do jazdy po trudniejszych trasach - sportowe rowery elektryczne (bo na motorowerach i motocyklach, nawet elektrycznych, po lesie jeździć nie wolno). Takie rowery wcale nie niszczą tras/szlaków bardziej niż rowery bez wspomagania (w przeciwieństwie do motocykli).
- Na dłuższe wyprawy - co komu pasuje, w zależności od rodzaju terenu, dystansu, własnych możliwości. Współczesne e-bike'i z silnikami Bosch/Yamaha/Shimano pozwalają na pokonanie naprawdę dużych dystansów. Sama robię czasami ponad 80 km na jednym ładowaniu, z czego większość czasu to jazda w terenie (po górach). Osobiście wolałabym przejechać przykładowo te 80 km ze wspomaganiem + 20 km bez (nawet na 20-kilogramowym "potworze") niż 100 km na kilkunastokilogramowym rowerze bez silnika. Jestem ciekawa, czy ktokolwiek zrobił kiedyś test, próbując przejechać tę samą trasę na rowerze o wadze powiedzmy 12 kg i na tym samym rowerze z dodatkowym 8-kilogramowym balastem. Podejrzewam, że różnica w czasie przejazdu nie będzie jakaś oszałamiająca.

 

Odnośnik do komentarza
Andrzej Sawicki
36 minut temu, misslee napisał:

rower z silnikiem elektrycznym, motorower elektryczny

To dokładnie to samo. Tylko producenci udają, że to wciąż zwykłe rowery, aby jak najdalej odsunąć jawne objęcie ich przepisami. Ponieważ wtedy będą musiały z mocy prawa spełniać inne normy bezpieczeństwa i podlegać ograniczeniom ruchu. Dokładnie to samo działo się, kiedy po raz pierwszy zamontowano silniki spalinowe na rowerach kilkadziesiąt lat temu.

Edytowane przez Andrzej Sawicki
Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Franz Mauer napisał:

Nie chcę nikogo urazić, ale jazda "elektrykiem" to jest jak lizanie lizaka przez papierek. Albo rower albo skuter ;)

Jazda SUV-em to jest jak lizanie lizaka przez papierek. Albo coupe V8 albo auto przeprawowe.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...