mariuszm Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 Dzisiaj wstrzeliłem się między jedną ulewą a drugą i udało mi się pokręcić 6km "wokół komina" na SPD'ach. Do tej pory jeździłem na plarformach z pinami i nie powiem, żeby na SPDach kręciło mi się jakoś szybciej czy sprawniej. Przynajmniej na asfalcie, bo w lesie dzisiaj błoto, więc odpuściłem te rejony. Miałem podobne uczucie przyklejenia stopy do pedału jak przy platformach, ba, nawet luz boczny był nieco większy w SPDach. Wypinanie się to banał, nawet gwałtowne przy ostrym hamowaniu. Częściej trudniej było mi się wpiąć podczas jazdy, ale zapewne z każdym kilometrem będzie lepiej. Liczę, że w lesie, w piachu, w terenie, czy ostrych podjazdach, SPDy pokażą mi swoją przewagę, bo jak na razie to nie czuję żadnego "wow" z powodu zmiany. Aha, nurtuje mnie też mały problem; po 500m jazdy, podczas gwałtownego przyspieszania na stojąco, odpadł mi lewy pedał... urzymałem równowagę stojąc na prawym, ale nie było to fajne uczucie. Gwint w pedale wygląda dobrze, w korbie nie zauważyłem żadnych szkód po tym wypadnięciu. Ponownie przykręciłem pedał, wszedł bez oporu, lekko. Przykręciłem palcami, bo nie miałem klucza podczas jazdy, i potem było dobrze - stawałem na pedałach, non stop wpinałem i wypinałem, traktowałem rower całkiem ostro i przez dalszą zabawę pedał się trzymał. Zastanawiam się tylko dlaczego odpadł na wstępie? Przykręcałem go w domu kluczem i dzień wcześniej kręciłem "na sucho" do tyłu, przy ścianie. Mógł się wtedy poluzować? Odnośnik do komentarza
pizzaq Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 Z czasem przyzwyczaisz się do SPD i zauważysz większą wydajność. Dla mnie jazda w zwykłych już jest mocno dziwna Kwestia wykręcenia-nie mam bladego pojęcia, rozumiem że wkręcałeś w korbę gdzie wcześniej miałeś zwykłe pedały i takich przygód nie było. Moim zdaniem kręcąc do tyłu raczej nie powinieneś móc odkręcić pedału, może jednak sam pedał nie pracuje płynnie, a staje i wówczas taka sytuacja mogłaby się zdarzyć. Z moich przygód to tylko przy bunnyhopie wypięcie się z obu pedałów i lądowanie z dużym impetem na siodełku. Kość ogonowa na samo wspomnienie daje mi znać Powodzenia i jak najmniej przygód Odnośnik do komentarza
Karol Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 41 minut temu, mariuszm napisał: Zastanawiam się tylko dlaczego odpadł na wstępie? Pedał musiał się wcześniej wykręcić, pewnie był przykręcony zbyt słabo. Co do SPDów. IMHO najgorszy moment to nie są same początki - wówczas człowiek się kontroluje, pamięta, że musi się wypiąć, co jest czynnością banalną. Najgorszy moment to ten kiedy już wiesz, że SPDy to nic strasznego, przestajesz się nimi przejmować, a nie masz jeszcze wyrobionego nawyku - działającego niezależnie od świadomości, bo całe dotychczasowe życie jeździłeś na platformach. Kiedyś byłem świadkiem jak facet zatrzymał się i wyrżnął - z rozmowy wynikało, że jest właśnie na takim etapie. 1 Odnośnik do komentarza
mariuszm Opublikowano 15 Lipca 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 (edytowane) 58 minut temu, Karol napisał: Najgorszy moment to ten kiedy już wiesz, że SPDy to nic strasznego, przestajesz się nimi przejmować, a nie masz jeszcze wyrobionego nawyku - działającego niezależnie od świadomości, bo całe dotychczasowe życie jeździłeś na platformach. OK, to postaram się pamiętać, aby nie przestać się przejmować 😁 Na razie na ulicę, między samochody się nie pcham, poćwiczę poza ruchem samochodowym z 2 tygodnie i wówczas zobaczę jak tam moje nowe nawyki. Godzinę temu, pizzaq napisał: Kwestia wykręcenia-nie mam bladego pojęcia, rozumiem że wkręcałeś w korbę gdzie wcześniej miałeś zwykłe pedały i takich przygód nie było. Tak, nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło, a parę razy pedały już wkręcałem. Dzisiaj, podczas tej pierwszej jazdy, spodziewałem się raczej gleby niż odpadnięcia/odkręcenia pedała. W pierwszej chwili myślałem, że złamałem ośkę. Godzinę temu, pizzaq napisał: Powodzenia i jak najmniej przygód Dzięki. Liczę na to, że SPD'ami zostanę na dłużej 😀 Edytowane 15 Lipca 2018 przez mariuszm Odnośnik do komentarza
CyclingChief Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 SPDy w przypadku jazdy rekreacyjnej to również bardzo dobry wybór. W przypadku jazdy po asfalcie, ubitych leśnych ścieżkach czy szutrze, pedały i buty SPD są nie do zastąpienia. Owszem są pedały platformowe z długimi metalowymi pinami (takie miałem), ale jednak to nie to samo. SPD to przede wszystkim komfort z jazdy, przez większość czasu przyjmujesz prawidłową pozycję na rowerze, zapominasz całkowicie o tym, czy w prawidłowym miejscu ustawiłeś buta na platformie, czy jednak trochę do przodu, może trochę do tyłu. Albo np. ała kolano mnie boli, muszę przesunąć stopę. Komfort, komfort i jeszcze raz komfort. Co do okręcającego się pedału - skoro gwint jest OK, to nie martwiłbym się tym. Musiał być poluzowany ewentualnie zbyt lekko dokręcony. Nakładasz trochę smaru na gwint czy wkręcasz na sucho? Odnośnik do komentarza
mariuszm Opublikowano 15 Lipca 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 Nakładasz trochę smaru na gwint czy wkręcasz na sucho?Nakładam trochę smaru grafitowego.Wysłane z mojego ASUS_Z00ED przy użyciu Tapatalka Odnośnik do komentarza
CyclingChief Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 Dokręć go porządnie. Jeżeli nadal będzie się odkręcał, spróbuj na sucho. Raczej nie bawiłbym się w kleje do gwintów, ale jak to nie pomoże to nie będzie wyboru. Wydaje mi się, że to był przypadek 1 na 1000 😉👍 Odnośnik do komentarza
trollu Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 ogólnie pedał w korbę sam powinien się "dokręcić" kręcąc do przodu. Co do gleb na poziomie "średnio zaawansowany" to chyba prawda, trzeba się pilnować. Ja miałem taki przypadek, że wypiąłem prawą nogę, zatrzymałem się na luzaka - bo przecież wypięty ale przechyliłem się na lewą stronę a szarpiąc rower za wpięty spd tylko przyspieszamy lot w stronę ziemi. A większą różnicę czuć przesiadając się z SPD na platformy niż odwrotnie 1 Odnośnik do komentarza
Ireneusz Maśliński Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 To czy czujesz wzrost wydajności czy nie zależy od tego jak pedałujesz. Na razie masz nawyki z platform, więc rzeczywiście wiele Ci SPD nie da. Jednak jeśli potrenujesz pedałowanie dając moc na okrągło, to owszem jest różnica. Najszybciej poczuć to, gdy ruszasz na niskiej kadencji i pomagasz sobie ciągnąc w górę, także przy pojazdach. Jeśli chodzi o gleby na SPDach, no cóż trochę tego zaliczyłem. Nauczyłem się przewidywać sytuacje i zawczasu wypinam nogę, szczególnie gdy w pobliżu są dzieci, które są z natury nieprzewidywalne. Lewą nogę potrafię szybko wypiąć, gorzej z prawą. Powinienem potrenować, ale jakoś tak ciągle odkładam na jutro 😀. Odnośnik do komentarza
Puncu Opublikowano 15 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 15 Lipca 2018 (edytowane) Najwięcej gleb w SPD miałem gdy jechałem za kimś. Ktoś nagle skręcił albo zahamował i musiałem dać po heblach. Nie myślałem o wypinaniu się tylko o hamowaniu. Edytowane 15 Lipca 2018 przez Puncu Odnośnik do komentarza
CyclingChief Opublikowano 16 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 Ja najwięcej gleb miałem w terenie na swoim grawelu, kiedy trafiłem na grząski piach który nie wydawał się aż tak grząski 😉 Wtedy dwa razy wypiąłem nie tą nogę co trzeba i lądowałem na plecach podnosząc rower do góry, bo szkoda mi było go porysować 😎 Odnośnik do komentarza
mariuszm Opublikowano 16 Lipca 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 9 godzin temu, Ireneusz Maśliński napisał: Jeśli chodzi o gleby na SPDach, no cóż trochę tego zaliczyłem. 8 godzin temu, Puncu napisał: Najwięcej gleb w SPD miałem gdy jechałem za kimś Godzinę temu, CyclingChief napisał: Ja najwięcej gleb miałem w terenie na swoim grawelu, kiedy trafiłem na grząski piach który nie wydawał się aż tak grząski Podsumowując, gleba i tak mnie nie minie, prawda? 😁 Pytanie tylko kiedy i w jakich okolicznościach przyrody. 😂 Odnośnik do komentarza
pizzaq Opublikowano 16 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 Miałem kilka gleb w SPD na maratonach. Głównie w początku mojej kariery. Wówczas słychać było gromkie "ku*wa!!!!!" i przyziemiałem. Obecnie mam już opanowane szybkie wypinanie w chwili lotu w stronę ziemi ojczystej, ale czasem jeszcze zamarudzę i sprawdzam twardość, ewentualnie z czułością przytulam się do drzewa/znaku/latarni Najśmieszniejsza przygoda trafiła mi się na zimowym maratonie w Markach: jechaliśmy w zamarzniętych koleinach,jakoś nie zwróciłem uwagi że może być za głęboko. No i było, najpierw z impetem wypięło mi lewą nogę, po pół obrotu prawą i zostałem jak to dziecko na rowerku biegowym.... 1 Odnośnik do komentarza
pizzaq Opublikowano 16 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 2 godziny temu, mariuszm napisał: Podsumowując, gleba i tak mnie nie minie, prawda? 😁 Pytanie tylko kiedy i w jakich okolicznościach przyrody. 😂 W najmniej oczekiwanych 😁 ważne tylko żeby wyjść z godnością. Polegniesz na skrzyżowaniu to z kamienną twarzą zbierz rower i swoje członki, wsiądź i pojedź dalej jakby wszystko było zaplanowane 😁 1 Odnośnik do komentarza
Puncu Opublikowano 16 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 9 minut temu, pizzaq napisał: z kamienną twarzą Albo z uśmiechem, że zrobiłeś do dla zabawy Odnośnik do komentarza
budyn czekoladowy Opublikowano 16 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 Ja najpierw zaliczyłem jedną bolesną glebę w garażu podziemnym, od razu po założeniu spdów. Chciałem być fajny i mądry i potrenować nie wśród ludzi, a wśród 4 ścian. No to se potrenowałem... . Bolało, bo gleba była megamocna i na lity beton, na pełnym wpięciu. Potem zaliczyłem glebę na bocznej dróżce w lesie, gdy wjechałem do niego z asfaltu, za potrzebą (ujechało koło na piachu i to by było na tyle). Ale to pikuś - bo na trawopiasek. A potem zaliczyłem jeszcze ze 2-3 sytuacje na światłach, kiedy zamiast wypiąć się zawczasu, czekałem do ostatniej chwili. We wszystkich sytuacjach udawało się nie glebnąć i w miarę wyjść z twarzą. Ale to pewnie do czasu... Odnośnik do komentarza
ahaja Opublikowano 16 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 Zawsze można spróbować 'ratować' twarz gustownym telemarkiem. 🙂 Odnośnik do komentarza
piotr.solek Opublikowano 16 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 16 Lipca 2018 (edytowane) Pierwszy okres ok 3000-5000km jeździłem na maksymalnie poluzowanych (śruba regulacyjna)..pomaga w krytycznej sytuacji "wyskoczyć"(wyrwać nogę). Później zacząłem skręcać kiedy poczułem moc. Wtedy też zaczęły się spektakularne gleby😂. Edytowane 17 Listopada 2018 przez piotr.solek Odnośnik do komentarza
Gość Opublikowano 17 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2018 23 godziny temu, budyn czekoladowy napisał: Ja najpierw zaliczyłem jedną bolesną glebę w garażu podziemnym, od razu po założeniu spdów. Chciałem być fajny i mądry i potrenować nie wśród ludzi, a wśród 4 ścian. No to se potrenowałem... . Bolało, bo gleba była megamocna i na lity beton, na pełnym wpięciu. Potem zaliczyłem glebę na bocznej dróżce w lesie, gdy wjechałem do niego z asfaltu, za potrzebą (ujechało koło na piachu i to by było na tyle). Ale to pikuś - bo na trawopiasek. A potem zaliczyłem jeszcze ze 2-3 sytuacje na światłach, kiedy zamiast wypiąć się zawczasu, czekałem do ostatniej chwili. We wszystkich sytuacjach udawało się nie glebnąć i w miarę wyjść z twarzą. Ale to pewnie do czasu... Moja pierwsza gleba też była w garażu podziemnym przy pierwszej jeździe w spd. Mój "sprytny" inaczej mąż postanowił zasymulować mi wtargnięcie pieszego pod koła, żebym poćwiczyła awaryjne sytuacje. Gwałtownie się zatrzymałam, ale nie zdążyłam się wypiąć i poleciałam z impetem prosto w beton, a kolanem przyładowałam w kratkę odpływową. W pierwszej chwili byłam pewna, że połamałam kolano w drzazgi, ale na szczęście skończyło się tylko na silnym stłuczeniu i zdarciu skóry. Po tej przygodzie odstawiłam spd na cały rok. Po tym czasie ćwiczyłam już bez obecności męża i na szutrowej drodze. Odnośnik do komentarza
budyn czekoladowy Opublikowano 17 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2018 ja sobie bez asysty sam zasymulowałem nagłe zatrzymanie... i skończyłem podobnie. Odnośnik do komentarza
nctrns Opublikowano 17 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2018 Ja kupiłem szosówkę i od razu SPD (MTB :P), założone jeszcze w sklepie. Wracałem jakieś 15km do domu na rowerze, pierwszy raz w tym. Gleba na ostatnich światłach przed domem - na szczęście jak zatrzymywałem się przed przejazdem rowerowym, nie na jezdni. Druga na światłach gdy jechałem na jedną z pierwszych przejażdżek. Korek przed światłami, wypiąłem jedną nogę, nie zdążyłem się zatrzymać a trzeba było znowu ruszać. Nacisnąłem na pedał, noga się wpięła, światło zmieniło się na czerwona - gleba. Potem miałem raz bardzo blisko do gleby - na skręcie w prawo doszedłem do wniosku że lepiej jednak uszanować znak ustąp pierwszeństwa, próbowałem wypiąć się prawą nogą (co robię zdecydowanie rzadziej) i udało się prawie w ostatniej chwili przed glebą. Odnośnik do komentarza
mariuszm Opublikowano 17 Lipca 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2018 5 godzin temu, Sziva napisał: mąż postanowił zasymulować mi wtargnięcie pieszego pod koła 5 godzin temu, budyn czekoladowy napisał: ja sobie bez asysty sam zasymulowałem nagłe zatrzymanie... i skończyłem podobnie. Też sobie robiłem takie symulacje nagłego hamowania i wypinania. I poza jednym przypadkiem, kiedy odruchowo chciałem podnieść nogę z pedała (uratowała mnie stójka), to zawsze się szybko wypinałem. Wydaje mi się jednak, że symulacja to jedno (jakby nie było jesteśmy na nią przygotowani) a rzeczywisty przypadek to inna para kaloszy. Ćwiczenia są ważne, ale bez bezwarunkowego odruchu to chyba gleba murowana. Gdzieś wyczytałem lub obejrzałem, że przy SPD ważna jest nauka "stójki", jak najdłuższego utrzymania równowagi przy zerowej prędkości i spokojnego wypięcia się. Ćwiczyliście coś takiego? Obliczyłem sobie, że dojazd do pracy (ok 14km w jedną stronę) to minimum 18-20 wypięć (zatrzymań się) , w tym kilka między samochodami, przed skrzyżowaniami i rondami. Nie powiem, trochę się pękam - dobrze, że na dniach mam urlop i przez 2 tygodnie będę ćwiczyć jazdę w SPD w każdych warunkach jakie się natrafią, ale między auta to chyba wyjadę na końcu Odnośnik do komentarza
bombka Opublikowano 17 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2018 Ja ostatnio przytuliłem chodnik, ale nie hamując, a ruszając, nawet nie ruszając, tylko wpiąłem prawą nogę i zacząłem coś gmerać w telefonie, przechyliłem się na prawą stronę i sruu 7 minut temu, mariuszm napisał: Gdzieś wyczytałem lub obejrzałem, że przy SPD ważna jest nauka "stójki" Tak, ale według mnie dopiero jak już bezproblemowo będziesz się wypinał, a samą "stójkę" to chyba lepiej ćwiczyć na pedałach platformowych Odnośnik do komentarza
trollu Opublikowano 17 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2018 jak chce sie wyrobić odruch to może dobrym sposobem byłoby - przy jeździe z kimś - żeby towarzysz podróży dawał sygnał do wypięcia. Wypinając się samemu robimy to celowo a nie odruchowo. Ale sam ruch nogi też warto co jakiś czas powtarzać podczas jazdy. A koniec końców np w terenie i tak będzie loteria. Ja już dość dawno gleby przez spd nie zaliczyłem, ostatnio w czerwcu jak byłem na Jurze to wypinałem się już w locie na bok, gdybym nie zdążył to zaparkowałbym na wapiennych łbach Odnośnik do komentarza
mariuszm Opublikowano 25 Lipca 2018 Autor Udostępnij Opublikowano 25 Lipca 2018 Przejechałem już, a raczej dopiero, niecałe 80km w SPDach - po szosie, w lesie, po piaskach, korzeniach, po płaskim i pagórkowatym. Nie jest to dużo, ale jakieś tam wrażenia już mam. Faktycznie lepiej się podjeżdża, stopa się nie rusza na pedale i noga przenosi więcej mocy w napęd. Łatwiej też jest ruszyć na twardszych przełożeniach i od razu uzyskać większą prędkość. Świadomość tego, że noga nie spada ani nie skacze gdy się przejeżdża po korzeniach, jest również dużym plusem. Nie mam problemów z wypinaniem. Udaje mi się bezpiecznie wypiąć nawet (przynajmniej jak dotąd) w nagłych, naprawdę nagłych, sytuacjach jak wjazd w hałdę piachu podczas zjazdu w lesie. Raz musiałem się wypiąć przy niewielkiej prędkości, żeby odgonić nogą psa, któremu nie podobało się, że mijam jego posesję, a jego właściciel klasycznie nie zamknął furtki. Pies wielkości owczarka nie był przyjazny i kopa zaliczył po tym jak ugryzł mnie w piętę buta. Że wtedy nie zleciałem z roweru to chyba cud. Ale oczywiście gleba była 🙂 I tak jak pisaliście, w najmniej oczekiwanym momencie. U mnie było to na postoju, gdy miałem lewą nogę wypięta (na niej stałem) a prawą nadal wpiętą. Stałem tak na krzyżówce w lesie i przeglądałem mapę na telefonie (parę razy się podczas tej jazdy się gubiłem). Gdy już wybrałem dalszy kierunek jazdy, nacisnąłem na pedał, żeby ruszyć i wówczas spostrzegłem, że kierownicę mam maksymalnie skręconą w prawo... I siłą nacisku na pedał i pod własnym ciężarem poleciałem razem z rowerem na prawą stronę. Noga się wypięła, ale było już za późno na podpórkę i przywitałem się z ziemią 🙂 Na szczęście świadków tego żenującego widowiska nie było, więc po sprawdzeniu czy rower cały, otrzepałem się i odjechałem szybko jakby nigdy nic 😄 1 Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się