Dzejjkobo Opublikowano 24 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 24 Czerwca 2018 Witam, jestem w trakcie swojego 2 sezonu "na poważnie" w kolarstwie. Z gościa który kończył wyścigi w tzw. grupetto zmieniłem się w takiego, który dojeżdża już gdzieś za główną grupą. Trenuje sam, bez trenera, bo uważam że większość treningów można znaleźć w internecie, ale od jakiegoś czasu czuje przestój i chce to zmienić. Mam w głowie 2 pomysły, iść do trenera żeby ułożył mi plan albo kupić miernik mocy, póki co trenuje tylko na tętnie ale jak wiemy nie jest to do końca wymierny sposób, wystarczy wypić kawe przed jazdą by lekko zmienić nasze cyferki. Jakie jest wasze zdanie? Co lepiej zrobić? Trener czy miernik? A może najpierw miernik, a jak nie da efektów to dopiero trener? Może jest jeszcze inny sposób? Chętnie poznam waszą opinie ;) Pozdrower Odnośnik do komentarza
Gość Opublikowano 25 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2018 Kumpel sporo trenuje, ma trenera, jeździ w zawodach itp. Ostatnio kupił miernik mocy i mówi, że dopiero teraz wie, co to trening. Nie wiem ile w tym zachwytu miernikiem,a i ile szczerej prawdy, ale może pomoże Ci to podjąć decyzję. Odnośnik do komentarza
nctrns Opublikowano 25 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2018 Nie znam się, ale się wypowiem Ja lubię cyferki, więc szedłbym w miernik. Robisz uczciwie test na FTP i masz konkretny wskaźnik formy, nad którym możesz pracować. Moc to moc, więc nie ważne czy jedziesz pod wiatr czy pod górę, wiesz czego się trzymać. Trenowanie z plusem jest trochę na oko, na czuja. Tapatalk'd Odnośnik do komentarza
stanislaw.kozuchowicz Opublikowano 25 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2018 Jeżeli chodzi o jakieś poważne trenowanie to nie mam na ten temat zielonego pojęcia, ale na zdrowy rozsądek wydaje mi się, że ważniejsze jest wiedzieć w jaki sposób pracować nad cyferkami niż mieć ich więcej Polecam też przeczytanie książek Mai Włoszczowskiej, w których opowiada o tym dlaczego pomimo swojego ogromnego doświadczenia nadal współpracuje z trenerami. Poza tym bardzo fajnie się je czyta.Pozdrawiam! Odnośnik do komentarza
czarusblitz Opublikowano 25 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 25 Czerwca 2018 Posiadając miernik mocy, nie uczyni cie lepszym kolarzem. Jeśli masz wystarczającą wiedzę na temat planowania sezonu, treningów i ich analizy, zarówno na tetnie i mocy to kup miernik. Jeśli tajiej wystarczającej wiedzy nie posiadasz, to współpraca z trenerem to najlepsze, w co możesz zainwestować. Trener to wsparcie, obiektywne spojrzenie na to co robisz, nowy bodziec oraz nowe pomysły. Wszystko to wpływa na kolejny progres, zarówno bieżący oraz dlugofalowy. Jeśli to twój drugi sezon, to moim zdaniem jeszcze sporo możesz zrobić z pulsometrem, jak znajdziesz trenera, sam go o to zapytaj. Na miernik przyjdzie odpowiedni czas. Odnośnik do komentarza
Red Opublikowano 26 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2018 Z doświadczenia wiem że trener, jeśli się na niego zdecydujesz, będzie namawiał na zakup trenażera (z miernikiem) lub miernika mocy. Konkluzja nasuwa się sama. Kup miernik. Jeśli się na niego zdecydujesz i chcesz go mieć w miarę tanio, polecam ofertę marki Inpeak. Wysyłasz im lewe ramię korby a oni montują na niej miernik (bezinwazyjnie więc nie ma mowy o jakichś wierceniach osłabiających konstrukcję).Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka Odnośnik do komentarza
czarusblitz Opublikowano 26 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 26 Czerwca 2018 Autor jasno napisał że stoi przed dylematem; albo jedno, albo drugie. Oczywiście, obie rzeczy byłoby idealnym posunięciem, natomiast zakup miernika w niczym tu nie pomoże, jeśli nie potrafi sie z niego korzystać, analizować danych, a zwłaszcza jeśli nie zna się zasad podstaw treningu w kolarstwie. Jeśli ktoś ćwiczy bez planu i intuicyjnie i patrzy tylko na zmieniajace sie cyferki na liczniku, to bez różnicy czy to robi z tetnem czy watami. Wiedza i doświadczenie od trenerera to coś, co pozostanie już na zawsze, a żaden mądry trener napewno z góry nie będzie dążył wyłącznie do zakupu miernika mocy, widząc drzemiacy potencjał u swojego podopiecznego. Odnośnik do komentarza
stanislaw.kozuchowicz Opublikowano 28 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 28 Czerwca 2018 @Dzejjkobo Jak się temat rozwinął? Decyzja podjęta czy jeszcze analizujesz sprawę? Odnośnik do komentarza
Red Opublikowano 28 Czerwca 2018 Udostępnij Opublikowano 28 Czerwca 2018 W dniu 26.06.2018 o 17:16, czarusblitz napisał: Autor jasno napisał że stoi przed dylematem; albo jedno, albo drugie. A ja jasno napisałem że jeśli zdecyduje się trenera kolarstwa to ten i tak będzie chciał mieć wgląd w moc i zaproponuje zakup miernika. Przerabiałem to już i mogę powiedzieć że większość trenerów jest zdania że nie wróżą z fusów. Zwłaszcza jeśli to trening zdalny. Przykładowo takim oferuje Way2Champ. Odnośnik do komentarza
czarusblitz Opublikowano 5 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 5 Lipca 2018 W życiu na początku przygody z kolarstwem i wdrażaniem planu treningowego mądry trener nie będzie wymagał miernika mocy. Jest natomiast różnica między polecaniem/nakłanianiem, a wymaganiem. Co do WayChamp, jeśli kogoś stać na płacenie od 500zl/mies w górę to zakup miernika to nie problem ;-) Odnośnik do komentarza
Red Opublikowano 6 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 6 Lipca 2018 Oczywiście że temat miernika (albo innego urządzenia do treningów) pojawi się prędzej czy później. A znając życie to raczej prędzej. Dlaczego? Ano dlatego że tak się teraz trenuje nawet na poziomie amatorskim. Trudno zrobić interwały po płaskim jeśli nie masz w okolicy około 20km płaskiego asfaltu albo w którymś miejscu nie było pod wiatr ale można zadać by odbywały się na poziomie 80% FTP (taki przykład). Co do Way2Champ to faktycznie jest drogo ale to tylko przykład. Trzeba sobie więc odpowiedzieć na pytanie czy warto wykupić pakiet u trenera a potem wydać dodatkowo te 1500pln (tyle około kosztuje zamontowanie miernika w Inpeak) czy nie lepiej wydać kasę na miernik i szukać porad w internecie. Osobiście wybrałem drugą opcję z tym że miernik mam w trenażerze i praktyczne trenuje z nim tylko w domu. Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka Odnośnik do komentarza
czarusblitz Opublikowano 6 Lipca 2018 Udostępnij Opublikowano 6 Lipca 2018 Ja zaś myślę, że przez pierwsze 2-3 lata wystarczające jest opieranie sie na pulsometrze i własnym odczuciu oraz na nauczeniu sie dozowania obciążenia i przede wszystkim słuchaniu organizmu. Zawsze przez kilka pierwszych sezonów progres jest największy, a gdy dochodzi sie do pewnej stagnacji, wtedy rolę do popisu ma miernik mocy. Co do samego trenowania i zdobycia wiedzy praktycznej i teoretycznej, to zanim sie to wszystko ogarnie i nauczy to miną przynajmniej 2 sezony, nie wspominając ile błędów sie popełni w postaci złego planu, zlego treningu, przetrenowania, itd.... Jeśli komuś zależy na szybkim postępie, nie popełnieniu błędów, wsparciu i obiektywnego spojrzenia, a także wiedzy to nic innego jak współpraca z trenerem tego nie zastąpi. Zakończymy tą dyspute, każdy z nas przedstawił własny pogląd do tematu ;-) Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się