Skocz do zawartości

Motywacja do diety i odchudzania


Maciuś

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak zmotywować się do cwiczen i dobrego odzywiania ? czy ktos z Was ma jakies sprawdzone sposoby na wiare w siebie?

Opublikowano

Ćwiczenia:

  • Strava i grono (choćby wirtualnych) znajomych.
  • Efekty

Dobre odżywianie:

  • Zdrowie
  • Lepsze samopoczucie
Opublikowano

Miałem ten sam problem... Jeść lubię i zawsze lubiłem za to do ruchu trzeba się przyzwyczaić.
Jeśli masz wkoło ludzi, którzy będą Cię motywować to idealnie. Jeśli nie masz, to masz nas ;) 
Sporo osób ma konto na Endomondo/Stravie mamy różne rywalizacje... to fajne.
Zajrzyj tez do tematu :grubsza zmiana - cel 100kg.
Najważniejsze jest jednak to, co dzieje się w Twojej głowie. I tutaj opowiem na moim przykładzie.

Kupiłem rower, zacząłem jeździć... Pierwszy pozytyw - kasa. Każdego dnia kiedy do pracy pojadę rowerem a nie samochodem jestem kilkanaście złotych do przodu. Mogę kupić fajne zdrowe śniadanko w pracy i mam je za free!
Druga i chyba najważniejsza sprawa to Twoje własne małe sukcesy. Wiadukt który kiedyś podjeżdżałem na młynku ledwo zipiąc teraz robię z blatu z prędkościami niekiedy w okolicach 30 na godzinę. Kiedyś wchodziłem do domu/pracy cały zlany potem ledwo żyjąc teraz nie jest już tak źle. Dystanse stopniowo stawały się coraz dłuższe. Zacząłem zwiedzać okolice i bywać w miejscach do których bez roweru nigdy bym nie trafił.
Niestety waga ani drgnęła :/ po osiągnięciu masy krytycznej stwierdziłem, że tak być nie może. Przyjemność z jedzenia to pół godziny. A potem moralniak złość i coraz większe ograniczenia. Stwierdziłem że dla tych pół godziny - nie warto. Wyeliminowałem przekąski słodycze i mąkę (chleb, makarony, ziemniaki). Waga leci jak szalona i te sukcesy motywują najmocniej. Nagle ubrania nie upijają. Żona mówi że jakoś mnie mniej i średnie prędkości na rowerze zwiększyły się o ok 5km/h. Czuję się świetnie przez cały czas a nie tylko przez te pól godziny kiedy robiłem sobie ucztę. Nie jestem nawet na półmetku mojego celu, ale czuję się dobrze i nie mam tego okropnego poczucia winy.

 

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

Dużo jest różnych środków które mają jakoś super szybko pomóc w odchudzaniu. Ja bym był ostrożny jednak, zwłaszcza jak coś oferuje że schudniesz nic nie robiąc. Ja używam TillSlim, fajny zdrowy suplement, ale poza samym preparatem trzeba też poprawić dietę, dołożyć trochę sportu i są efekty z redukcją wagi.

Edytowane przez marekmarecki33
Opublikowano
W dniu 17.05.2018 o 17:32, Maciuś napisał:

Jak zmotywować się do cwiczen i dobrego odzywiania ? czy ktos z Was ma jakies sprawdzone sposoby na wiare w siebie?

Na jakim etapie nadwagi/otyłości jesteś? Podejmowałeś już wcześniej próby zrzucenia wagi? Jaki był ich efekt? 

Opublikowano

Też często zależy od dnia, czasami motywacja nie wystarczy jak człowiek jest wypompowany po całym dniu pracy :/ Przejedziesz kilka km i już wiesz że nic z tego nie będzie 😞

Co do tematu to kwestia wyznaczenia sobie jakiegoś celu i konsekwentnie dążenie do niego. Np tak jak u mnie start w maratonie MTB 🙂

  • 3 miesiące temu...
Opublikowano

Najlepszą motywacją są efekty, a tak przynajmniej było w moim przypadku. Kiedy po tygodniu/ dwóch diety i ćwiczeń zaczyna spadać waga to najlepiej motywuje. Osobiście udałem się do dietetyka w Projekt Zdrowie Legionowo. Na początku usłyszałem tyle słów motywacji, że wystartowałem bez problemu, a później już poszło... Mam na minusie 10 kg i się bardzo dobrze czuję. Każdemu polecam udanie się do dietetyka, który w profesjonalny sposób ułoży jadłospis, dzięki czemu nie chodziłem nigdy głodny, a kilogramy leciały. 

Opublikowano
50 minut temu, marek_m napisał:

Najlepszą motywacją są efekty, a tak przynajmniej było w moim przypadku. Kiedy po tygodniu/ dwóch diety i ćwiczeń zaczyna spadać waga to najlepiej motywuje. Osobiście udałem się do dietetyka w Projekt Zdrowie Legionowo. Na początku usłyszałem tyle słów motywacji, że wystartowałem bez problemu, a później już poszło... Mam na minusie 10 kg i się bardzo dobrze czuję. Każdemu polecam udanie się do dietetyka, który w profesjonalny sposób ułoży jadłospis, dzięki czemu nie chodziłem nigdy głodny, a kilogramy leciały. 

Masz sporo racji, jednak troszkę jej nie masz ;)
Twoja taktyka sprawdzi się, jeśli jesteś sprinterem. Odchudzanie - efekty - koniec odchudzania.
Jeśli jednak jesteś maratończykiem i masz do pokonania dłuższy dystans (więcej KG) przyjdą chwile kiedy efektów nie będzie. Mało tego, pomimo ciężkiej pracy będą wzrosty wagi. Jeśli będziesz się motywować tylko wynikiem to podetnie Ci skrzydła. Kiedy miałem jeden z takich kryzysów @SzajBajk powiedział mi "Zibi, pokochaj proces a nie efekt" I to bardzo mi pomogło. Cieszę się każdym dniem nowego życia, każdym dojazdem do pracy na dwóch kółkach (nawet w takie dni jak dziś. -2 stopnie i wmordewind 8m/s). Jestem dumny z tego że to robię. Ze swojej sprawności. Teraz już z wyglądu. Na wadze dzieje się już bardzo niewiele. Kiedyś schodził kilogram tygodniowo. Teraz muszę o niego walczyć 3-4 tygodnie. Czasami na wadze pojawi się fajny wynik by na drugi dzień było +1,4kg. I znów walka o ten malutki sukces powrotu do tego co waga pokazała. A potem o jeszcze jedną cyferkę w dół... I mimo że wydaje się że nie dzieje się nic to patrząc z dystansu ciągle idę w dobra stronę.  Cel na ten rok już dawno osiągnąłem. Idę dalej ciągle ucząc się czegoś nowego. Powodzenia.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

To i ja coś wstawię. Niech to będzie motywacją ! A żebyś wiedział że mam 51 lat, 30kg mniej i rozwalony lewy kciuk czyli brak pewnego chwytu i bóle , bo piła wyrwała mi wszystko i każde dotknięcie to pasmo hardkorowego bólu. Ale wiesz co ? To pikuś :D Najgorsze jest to że wciąż pada i już nogi opadają :D Pozdrawiam !

video-of-the-day-how-to-change-a.jpg Hector-Picard-Headshot.jpg comment_uOFwuxcoYzVYDAuhliI8mwjhL0C8LLl7,w400.jpg
Opublikowano (edytowane)

Cześć w moim przypadku motywacji dostałem jak mierzyłem tkankę tłuszczową:) I usłyszałem, że jestem zagrożony I stopniem otyłości więc się zmartwiłem i zacząłem ćwiczyć. Nawet się na siłownie zapisałem i na etapówkę MTB nie wiem jak to przejadę ale jestem dobrej myśli. Nawet już 4 kg schudłem i jeszcze myślę schudnąć:) A co do diety nie mam tylko mniej jem:)  Zresztą wiecie jak jest wysiłek fizyczny endorfiny się pojawiają i człowiek szczęśliwszy jest;) 

Edytowane przez Gość
Opublikowano

To tak pod Nowy Rok. Tym którzy wiedzą jak wiele i jednocześnie niewiele potrzeba by to zrobić , wielki szacunek za walkę :D Tym którzy nie wierzą , ten film polecam . Wytrwałości i niech moc jest z Wami ! 

  • Lubię to! 2
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano (edytowane)

Niektórzy polecaja aby powiesić sobie swoje stare zdjęcia, kiedy było się grubym na drzwiach do lodówki. I to powinno skutecznie zniechęcać nas do sięgnięcia wieczorem po coś słodkiego. I jest w tym coś prawdziwego :)

Ze swojej strony polecam

zainwestowanie w skakankę z licznikiem, która będzie pokazywała ilość spalonych kalorii https://kronos-shop.pl/product-pol-4031-Skakanka-Z-Licznikiem-Regulowana-LCD.html

znalezienie sobie kompana do ćwiczeń

i ćwiczenie tego co sprawia nam przyjemność :)

Edytowane przez anets
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Nie chcę się mądrzyć - napiszę po prostu co mi pomogło. Na początku mojej przygody z odchudzaniem ważyłem 106 kg (przy 182 cm wzrostu). Na oko jakieś 20 kg więcej niż powinienem ważyć. Zrzucenie 20 kg nie jest łatwą sprawą - zajęło mi 1,5 roku ale w końcu dałem radę (aktualnie zrzuciłem już prawie 27 kg). 

Można to bez problemu zrobić znacznie szybciej. Są jakieś cud diety 1000 kalorii, które pozwolą osiągnąć podobny efekt znacznie szybciej. Podstawowe pytanie jest jednak takie co chcecie osiągnąć? Jeśli chcecie tylko zrobić swoje "szczupłe" zdjęcie na facebooka  to może lepiej zainwestować w Photoshopa niż się katować. Bardzo często szybkie zrzucenie wagi kończy się równie szybkim przybraniem dużo większej masy. 

Postanowiłem podejść do problemu z zupełnie innej strony. Pierwszy tydzień części z Was się spodoba. Podczas tego tygodnia nie musicie kompletnie nic zmieniać w swoich nawykach żywieniowych. Sam skupiłem się wyłącznie na liczeniu przyjmowanych kalorii. Po zakończeniu tego tygodnia będziecie wiedzieli już co jecie, w jakich ilościach i jak to się ma do waszego dobowego zapotrzebowania. Mając te dane można przystąpić do stopniowych optymalizacji. Sam byłem zaskoczony jak łatwo można obciąć 20% przyjmowanych codziennie kalorii. Pijesz codziennie colę? Może starczy ją odstawić i bilans kaloryczny będzie zdecydowanie korzystniejszy. Takich posiłków zwykle jest znacznie więcej, które można wyeliminować bez zwiększania dyskomfortu.

Dalej niestety będzie trudniej i w końcu dojdziecie do granicy bólu. W moim przypadku okazało się, że dziennie i tak przyjmuję ponad 2 tys. kalorii co przy siedzącej pracy szału nie robi (i musi doprowadzić do stopniowego wzrostu masy). Sytuacja ta tylko pozornie jest bez wyjścia. Na pomoc przychodzi nam matematyka. Pamiętajmy, że każde równanie ma dwie strony (w tym przypadku po jednej stronie jest to liczba przyjmowanych kalorii a po drugiej stronie liczba spalanych kalorii). Mając taką wiedzę możemy wprowadzać optymalizacje po obu stronach - możemy zmniejszać liczbę przyjmowanych kalorii lub zwiększać liczbę spalanych kalorii. I w zasadzie tylko od nas zależy jak to zrobimy. Możemy ograniczać kaloryczność posiłków (oczywiście do pewnego momentu) lub zwiększać liczbę spalanych dziennie kalorii przez aktywność fizyczną. Ja założyłem - że mogę jeść co chcę aby tylko nie przekroczyć 2 tys kalorii dziennie. Już takie założenie bardzo szybko spowoduje, że zaczniecie zwracać uwagę na to co jecie. Stwierdzicie nagle, że jeden pączek ma tyle kalorii że zwyczajnie nie "opłaca" wam się go jeść. Bo w tej kalorycznej "cenie" możecie się dużo lepiej najeść. 

Drugą stroną równania jest, jak łatwo się domyślić, aktywność fizyczna. Należy tu zastosować podobne podejście jak poprzednio. Może trzeba zacząć chodzić pieszo zamiast dojeżdżania autem. Może trzeba zrezygnować z windy w pracy? Może trzeba zacząć korzystać z komunikacji zamiast dojeżdżać samochodem pod same biuro. Dzięki temu dziennie jesteśmy w stanie spalić pewną liczbę kalorii ekstra. Jeśli nie przyniesie to spodziewanych efektów to warto zastanowić się nad zintensyfikowaniem swojej aktywności fizycznej. Być może po prostu za mało się ruszamy? I wtedy dopiero warto pomyśleć nad regularnym treningiem. Zalecałbym jednak aby pamiętać, że nabranie 20 kg nadwagi nie zabrało nam kilka miesięcy. To trwało bardziej kilka lat. Nie oczekujmy więc odwrócenia tego procesu w kilka miesięcy...

 

 

 

 

 

 

  • Lubię to! 4
Opublikowano (edytowane)

Witam, nic tu nowego się nie wymyśli, praw fizyki się nie przeskoczy, jak organizm będzie zużywał więcej energii niż jej będzie otrzymywał, to pobierał ją będzie z zapasów i schudnie. Trzeba generować ujemny bilans kaloryczny, i to z głową, czyli kilogram tygodniowo, a nie szybko, bo organizm się przed tym będzie bronił w postaci efektu jo-jo... A więc się ruszać, spalać, zużywać energię, wtedy jest komfort jedzenia czego się chce i chudnięcia. W pracy mówię ludziom, szczególnie kobietom, co zrobić aby jeść słodycze bez obaw - żartujemy sobie, że ja zjem ciasto a potem setka na rowerze i śladu nie ma po cieście :) oczywiście nie trzeba setki robić, chodzi o to aby systematycznie to robić, ćwiczyć i się nie poddawać :) 

Dorzucę poglądowo swoje foty jak wyglądałem kiedyś i teraz, dla motywacji :)

 201005021282.thumb.jpg.a62282f7088da09311de2989184000be.jpg

Fota powyżej przedstawia brzydkiego faceta, który ćwiczył strongman i się obżerał "na masę", ważyłem 92 kg przy 175 cm wzrostu i choć wielkie łapy, bary były, to wszystko było również zalane... Byłem silny na swoją wagę, owszem, ale tak sobie to wyglądało, fota z 2010 roku czyli miałem 32 latka he he :)

Całkiem silny nadal jestem, bo się ćwiczyło kiedyś, na barki stojąc spokojnie wezmę swoja wagę ciała, więc jest gitara :) 

 

2019_0320_183952_045.MOV_snapshot_00_02_660.thumb.jpg.71a3c87add3dbf21ecd924aabe50662f.jpg

Tu aktualna fotka, jestem kolarzem i 41 lat niebawem będzie, i 80 kg wagi przy 175 wzrostu, latem zejdzie do idealnych 75 - 77 kg a więc rzeźba będzie :) 

O wiele wiele lepiej jest teraz, niż  te 9 lat temu... 

Po prostu chłopaki, ćwiczcie, uprawiajcie coś systematycznie, a będą efekty :)

PS. Dodam jeszcze dwie rzeczy: ta zabawa w strongman, z kumplami amatorsko wynikała z tego że byłem chudy, a chciałem być byk, żarłem, i ćwiczyłem spacery farmera, martwe ciągi i dźwiganie głazów, z 68 kg do tych 92 przybrałem dość szybko, jakieś rok, może trochę dłużej, z czego mięśnie to to co zostało do dziś i widać to na kolejnej zamieszczonej focie, zlałem tłuszcz i mięso zostało, bo koksów nie brałem nigdy, moje credo to to że nie nalezy iść na łatwiznę, poza tym chcę być zdrowy.

Druga rzecz: moja aktualna sylwetka obala mit o brzuchu piwnym, w weekendy wypijam dość dużo browarów :) 

PS_2: Poprawiłem posta, ponieważ od picia dużej liczby browarów wyszło na to że nie umiem liczyć, he he :) wkradł się mały błąd :) 

 

 

Edytowane przez freak78
  • Lubię to! 2
Opublikowano
1 godzinę temu, freak78 napisał:

Witam, nic tu nowego się nie wymyśli, praw fizyki się nie przeskoczy, jak organizm będzie zużywał więcej energii niż jej będzie otrzymywał, to pobierał ją będzie z zapasów i schudnie. Trzeba generować ujemny bilans kaloryczny, i to z głową, czyli kilogram tygodniowo, a nie szybko, bo organizm się przed tym będzie bronił w postaci efektu jo-jo... A więc się ruszać, spalać, zużywać energię, wtedy jest komfort jedzenia czego się chce i chudnięcia. W pracy mówię ludziom, szczególnie kobietom, co zrobić aby jeść słodycze bez obaw - żartujemy sobie, że ja zjem ciasto a potem setka na rowerze i śladu nie ma po cieście :) oczywiście nie trzeba setki robić, chodzi o to aby systematycznie to robić, ćwiczyć i się nie poddawać :) 

Dorzucę poglądowo swoje foty jak wyglądałem kiedyś i teraz, dla motywacji :)

 201005021282.thumb.jpg.a62282f7088da09311de2989184000be.jpg

Fota powyżej przedstawia brzydkiego faceta, który ćwiczył strongman i się obżerał "na masę", ważyłem 92 kg przy 175 cm wzrostu i choć wielkie łapy, bary były, to wszystko było również zalane... Byłem silny na swoją wagę, owszem, ale tak sobie to wyglądało, fota z 2010 roku czyli miałem 22 latka he he :)

Całkiem silny nadal jestem, bo się ćwiczyło kiedyś, na barki stojąc spokojnie wezmę swoja wagę ciała, więc jest gitara :) 

 

2019_0320_183952_045.MOV_snapshot_00_02_660.thumb.jpg.71a3c87add3dbf21ecd924aabe50662f.jpg

Tu aktualna fotka, jestem kolarzem i 41 lat niebawem będzie, i 80 kg wagi przy 175 wzrostu, latem zejdzie do idealnych 75 - 77 kg a więc rzeźba będzie :) 

O wiele wiele lepiej jest teraz, niż  te 18 lat temu... 

Po prostu chłopaki, ćwiczcie, uprawiajcie coś systematycznie, a będą efekty :)

PS. Dodam jeszcze dwie rzeczy: ta zabawa w strongman, z kumplami amatorsko wynikała z tego że byłem chudy, a chciałem być byk, żarłem, i ćwiczyłem spacery farmera, martwe ciągi i dźwiganie głazów, z 68 kg do tych 92 przybrałem dość szybko, jakieś rok, może trochę dłużej, z czego mięśnie to to co zostało do dziś i widać to na kolejnej zamieszczonej focie, zlałem tłuszcz i mięso zostało, bo koksów nie brałem nigdy, moje credo to to że nie nalezy iść na łatwiznę, poza tym chcę być zdrowy.

Druga rzecz: moja aktualna sylwetka obala mit o brzuchu piwnym, w weekendy wypijam dość dużo browarów :) 

 

 

Tak patrzę i widzę, że sporo jeszcze przede mną. Jesteśmy rówieśnikami , przy wzroście 182 cm ważę 80 kg a na Twoim zdjęciu widzę zarys kaloryfera. W lustrze niestety nie jestem w stanie tego zaobserwować :D Mam więc co robić.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano
W dniu 17.05.2018 o 17:32, Maciuś napisał:

cwiczen

znajdź sobie ruch który Ci sprawia przyjemność, a nie czujesz, że chodzisz bo musisz.

Opublikowano

Ja osobiście uważam że jak się nie da za wysoko poprzeczki to można łatwo uzyskać efekty. Choć raczej chodzi o długi okres czasu

 

 

  • Lubię to! 1
Opublikowano (edytowane)

Witam, @lodyga, dotknąłeś sedna sprawy, mianowicie tego, że nie da się osiągnąć rezultatów szybko a to zniechęca, no ale co nagle to po diable. Lepiej małymi kroczkami długo osiągnąć trwałe efekty, niż szybko i efekt jojo... Najgorzej się zapuścić, a potem dopiero coś z tym zrobić, a to jest ciężko, oponki z brzucha najtrudniej się pozbyć, na focie aktualnej którą zamieściłem, boczki jeszcze skromne mam, latem znowu zleci. Ale też na tej focie wyglądam tak dlatego, że jednak sporty siłowe, czy też teraz wytrzymałościowe, latami nie były mi obce, więc nie było czasu stać się "kanapowcem" bo dom, praca, rodzina...  Wyglądam w porządku, inwestycja w swoje ciało za młodu w postaci uprawiania sportów opłaciła się, i styka. Jako strongman amator podwórkowy, spasłem się, ale robiąc coś w życiu a nie siedząc (większość moich zajęć w życiu to praca biurowa była, ale po biurze treningi na odmulenie się, czy to kiedyś siłowo - kulturystyczne czy teraz kolarskie), zrzuciłem balast bez problemu. Poza tym mimo, że akurat teraz jestem singlem, i nie mam rodziny, to raczej wśród kolarzy i innych sportowców których poznałem, znakomita większość jest osobami szczupłymi i umięśnionymi, ta sama większość ma pracę, dzieci, rodzinę, a mimo to potrafią ogarnąć jedno z drugim.

A więc, po prostu... Ćwiczcie :) 

PS. Dodam jeszcze, że właśnie między innymi ćwiczenie zwane "spacer farmera" niesamowicie pali tłuszcz i rozwija harmonijnie całe ciało - powiedzmy dwa razy w tygodniu starczy wykonać kilka takich spacerów z obciążeniem dobranym indywidualnie tak, aby powiedzmy w jednym spacerze przejść minimum 10 metrów. 

Czyli jak po 10 metrach puścisz to nie dlatego, bo ustanowiłeś swój rekord. Masz mieć siłę, aby minutę, czy dwie odsapnąć i znowu targać kilka kolejnych spacerów. Targając ciężkie walizy zadyszki się dostaje moment, nogi więdną, ręce puszczają, lubię to ćwiczenie, bo jest mega ogólnorozwojowe. Możecie z hantlami chodzić po siłowni, dwa miechy i efekt murowany, poza tym nogi i mięśnie korpusu będą znacznie silniejsze a chyba nie muszę mówić że dzięki temu będziecie również silniejszymi kolarzami, jak i na MTB, tak i na szosie :) 

 

 

Edytowane przez freak78
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Trzeba sobie na ścianie przykleić zdjęcie jakiegoś wysportowanego faceta i dążyć, by podobnie wyglądać jak on. Powinno zadziałać :) 

Opublikowano
21 godzin temu, panMarcin napisał:

Trzeba sobie na ścianie przykleić zdjęcie jakiegoś wysportowanego faceta i dążyć, by podobnie wyglądać jak on. Powinno zadziałać :) 

A rodzina i znajomi na to: w końcu "wyszedł z szafy" :)

Opublikowano
W dniu 26.04.2019 o 07:11, Motke napisał:

A rodzina i znajomi na to: w końcu "wyszedł z szafy" :)

motywacje są różne ;) 

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Ja to zrobiłem inaczej, nie traktuję odchudzania / trenningu jako projekt który ma początek i koniec !!!.

1. chodzi o odwrócenie trendu, czyli nie przybieramy na wadze tylko wprowadzamy takie korekty które zatrzymują wagę lub powodują systematyczny deilkatny spadek.

2. nie karanie siebie, nie odmawianie sobie przyjemności żywieniowych - jak jest ochota na big mac' a to czemu nie

3. nie być głodnym, jeść sprytnie, jeść dużo i się nie głodzić - jeść to co nam smakuje (banany, bakalie, słodkie owocowe koktajle, sprytne przegryzki )

4. prostota, nie uprzykrzać sobie życia, nie karać się, nie robić sobie na złość jak coś pójdzie nam nie tak

5. porzucanie trenningów co jakiś czas, jak się zdarzy - trudno, forma nie ucieka od razu, półtora tygodnia i znów jest się w siodle.

6. gówniane żarcie: zamiast jednego talerza syfu zjeść 3 talerze sensowego zdrowszego jedzenia.  Zdrowiej, syto i lżej.

7. zbić cholesterol

 

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

Z ta motywacją jest najtrudniej. Pamiętam, ze jak w przeszłości się odchudzałam to miałam największy problem własnie ze zmotywowaniem się do ćwiczeń i bardzo często był to u mnie jedynie słomiany zapał. Ćwiczyłam przez kilka tygodni, potem przestawałam ćwiczyć i efekty szybko zanikały (  o ile zdążyły się jakieś pojawić).

W tym roku jednak od stycznia intensywnie trenuję i raczej nie przestanę bo znalazłam kilka dobrych sposobów na takiego własnie lenia. Po pierwsze nie narzucam sobie zbyt męczących treningów ale takie na jakie moge sobie pozwolić.

Po drugie  znalazłam sobie koleżanke z którą ćwiczę.  https://www.intime20.pl/blog/jak-utrzymac-motywacje-do-cwiczen/

Edytowane przez annastaw
  • 4 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

Cześć, 

Postanowiłem założyć własny temat aby podzielić się swoją historią i pokazać efekty swojej pracy. Być może to kogoś zmotywuje i zainspiruje. Ktoś mi kiedyś powiedział, że to co zrobiłem jest motywujące i może komuś pomóc, więc chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami.

Miejcie jednak na względzie jedną istotną kwestię. Mianowicie nigdy nie stosujcie metod innych osób jeden do jednego w swoich przypadkach, a traktujcie je jako wskazówki czy pomysły. Nie jestem dietetykiem ani trenerem personalnym, tylko zdeterminowanym człowiekiem który chciał za wszelką cenę wyzwolić się z pułapki którą była jego własne ciało co przy pierwszej redukcji zrobiłem w cztery miesiące, co miało miejsce trzy lata temu (zejście z wagi 101,4 do 66 kg). Nie bałem się eksperymentować bo przechodziłem jeszcze kilka cyklów masa i redukcja (i tak w kółko do osiągnięcia satysfakcji), nie badałem się, robiłem wszystko po swojemu i w żadnym wypadku nikogo nie zachęcam do naśladowania tego typu podejścia a podobne lub lepsze efekty można osiągnąć również małymi kroczkami i na spokojnie.

W tym roku udało mi się poprawić wynik z tkanką tłuszczową (co pod kątem treningu zawdzięczam kolarstwu górskiemu i szosowemu) i zejść jeszcze niżej niż rok temu oraz jak pokazywałem to w postach o tematyce diety i odchudzania gdy ważyłem około 60 kilogramów z tkanką tłuszczową na poziomie bodajże 6,5%. Zrobiłem dzisiaj pomiar i zestawiłem wyniki pomiarowe oraz rzeczywiste obrazy mojej sylwetki z początku gdy ważyłem 101,4 kg do chwili obecnej w której ważę 54,9 kg z tkanką tłuszczową na poziomie 4,7% aby podsumować całą trzyletnią drogę zamiast wrzucać stos zdjęć z różnych etapów (aczkolwiek nimi też dysponuję, gdyż wszystko dokumentowałem). Oczywiście wyniki z urządzenia pomiarowego na siłowni należy traktować z przymrużeniem oka, gdyż nie są w 100% dokładne, najważniejsze jest lustro, nawet nie waga, bo wagą można jedynie obserwować fluktuacje wody w organizmie. Jeśli ktoś chce podejść do tematu bardziej naukowo i dokładnie, to jest coś takiego jak pomiar DEXA i kosztuje bodajże około 50 złotych, jego dokładność jest w okolicach bodajże 90%. Z domowych sposobów to fałdomierz i oczywiście centymetr.

Niemniej jednak istotą tego wszystkiego jest to, że jak się czegoś bardzo chce to można to osiągnąć i jakkolwiek banalnie to brzmi, wystarczy tylko chcieć. W moim przypadku kluczową role odegrał upór maniaka oraz silna wola. Nie, nie korzystałem ze sterydów. Mam podstawową wiedzę na ten temat, ale nie jest ona wystarczająca żeby ryzykować zdrowie. Jestem również zdania, że nie warto bawić się w sterydy i nikomu tego nie polecam. Nie byłbym zadowolony gdybym zawdzięczał coś jakiemuś środkowi i był od niego zależny żeby polepszać czy utrzymać wypracowane efekty.

Podsumowując, przez trzy lata zrzuciłem łącznie (w przybliżeniu) 46,5 kilogramów oraz zredukowałem poziom tkanki tłuszczowej o 29,4%

Szczerze polecam wszystkim tym którzy jeszcze się wahają aby uprawiali kulturę fizyczną, obojętnie czy to jest siłownia czy rower lub też cokolwiek innego związane z aktywnością. Uprawianie jakiejkolwiek aktywności jest zawsze lepsze niż bezczynność. Oczywiście najlepsze efekty daje połączenie treningu siłowego z aerobowym. W każdym razie jeżeli widzicie problem ze sobą, to nie czekajcie zbyt długo aż urośnie on do takich rozmiarów że zacznie utrudniać wam codzienne życie tylko atakujcie problem i walczcie o osiągnięcie postawionych sobie celów. Ta walka nie tylko kształtuje sylwetkę, ale także i charakter co pomaga w innych dziedzinach życia. Byłem człowiekiem zdeterminowanym zanim rozpocząłem tą drogę, ale teraz stałem się jeszcze bardziej zdeterminowany bo chciałem być jeszcze bardziej skuteczny w tym co robię. Najlepszą motywacją są rezultaty. Później człowiek sam się nakręca. Siła do działania bierze się także z porażek. Nigdy nie akceptujcie tego co możecie zmienić, bo jeśli zaakceptujecie to nigdy nie zmienicie tego co chcecie zmienić. Miałem serdecznie dość niepowodzeń i bezczynności oraz stanu w jakim się znalazłem z powodu zaniedbania co było moją własną winą. Kiedyś robiłem tzw. cheat meale, czyli posiłki oszukane. Od czasu do czasu jakaś pizza i słodycze wjechały, ale obecnie całkowicie od tego odszedłem, gdyż na przestrzeni lat przekonałem się, że wbrew temu co niektóre opinie mówią, oszukanymi posiłkami nie oszukacie metabolizmu i go nie przyspieszycie - a przynajmniej ja się przekonałem, że nie oszukam tak swojego. Są ludzie lepiej predysponowani genetycznie do budowy mięśni, tak samo jak są ludzie o szybszym i wolniejszym metabolizmie przez co więcej uchodzi im na sucho w kwestii trzymania diety. Należy pamiętać, że dieta powinna być czymś permanentnym a nie chwilowym, wówczas nie będzie potrzeby sięgania po śmieciowe jedzenie czy słodycze.

pomiar.jpg

Bez tytułu.jpg

Edytowane przez Seban
  • Lubię to! 6
Opublikowano

To jest niesamowite, co osiągnąłeś. Naprawdę robi to wrażenie i jest mega imponujące. Już podziwiałem, ale powiem to jeszcze raz - brawo!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...