tazi_90 Opublikowano 2 Lutego 2020 Opublikowano 2 Lutego 2020 (edytowane) To pierwszy z serii poradników na temat przygotowania się do pierwszej wyprawy rowerem. Poradnik szczególnie przyda się osobą planującym swoj pierwszy dłuższy wypad rowerem. Ale myślę, że doświadczeni podróżnicy też znajdą tutaj coś nowego. Poradnik podzielę na 5-6 części, takich jak np. przygotowanie sprzętu, baza noclegowa czy pakowanie. Podzielenie na części pozwoli mi na dokładne omówienie każdego z zagadnień. Poradnik oprę głównie o własne doświadczenie, może nie jest ono szczególnie duże, ale myślę, że wystarczające by taki poradnik napisać. Kolejne części poradnika będą się ukazywać co około 2-3 tygodnie. W tej części skupimy się na przygotowaniu fizycznym, jeszcze zanim zaczniemy kompletować sprzęt i planować nasz cel podróży. Ta część ma ostudzić twój zapał i uzmysłowić, że przygotowanie fizyczne decyduję o tym czy wyprawa się uda lub nie. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie znajdziesz tutaj cudownego planu treningowe, nie o to chodzi. Jeśli jeździsz na rowerze już od jakiegoś czasu, jeździsz cały rok, również zimą, masz ułatwione zadanie. Będziesz posiadał coś co możemy nazwać "bazą" do budowania formy na twoją pierwszą wyprawę rowerową! Od tego jaką podróż zaplanujesz, jaka ona będzie długa i w jakie tereny się zapuścisz, od tego będzie zależała twoja praca nad bazą pod wyprawę. Jeśli wyprawa rowerowa będzie się znacząco różnic od twojego aktualnego stylu jazdy np. dziennie chcesz pokonywać po 100 km, a dotychczas regularnie jeździsz po 50-70 km jednorazowo min. 3 razy w tygodniu, to przygotowanie fizyczne pod kątem wyprawy radził bym zacząć 3-4 miesiące wcześniej. 30 km różnicy miedzy 70, a 100 km to w zasadzie nie dużo prawda? Mogłoby się tak wydawać, trzeba jednak pamiętać, że jadąc na wyprawę będziesz dysponował znacznie cięższym rowerem. Nie dość, że pokonanie 100 km zajmie więcej czasu, to i będzie ono bardziej wymagające fizyczne. Rada jest bajecznie prosta. Twoje przygotowanie fizyczne pod kątem wyprawy powinno wyglądać w ten sposób, że stopniowo z tygodnia na tydzień jeździsz coraz więcej oraz pokonujesz dziennie dłuższe dystanse. Jeśli w tygodniu pracujesz, wykorzystaj weekendy na dłuższe treningi, sobota np. 80 km, niedziela 100 km, w tygodniu trochę odpocznij od roweru, jeździj krótsze dystanse, by w weekend znowu dowalić do pieca. Pamiętaj o odpowiednim odpoczynku by nie przeforsować organizmu, budowanie formy na wyprawę musi być stopniowe i musi potrwać. Podczas wyprawy będziesz robił dwie rzeczy: jechał i odpoczywał. Oprócz budowania tężyzny fizycznej podczas takich długich treningów nauczysz się też co jeść i pić oraz kiedy odpoczywać i ile, a biorąc pod uwagę, że będziesz dziennie po 6 do 10 godzin w trasie to zdobyte doświadczenie okaże się naprawdę cenne! Dla wytrwałych można dorzucić jeszcze np. jazdę w trudnych warunkach atmosferycznych. Na treningu bądź przygotowany na deszcz i jeśli zacznie padać to nie zawracaj! Podczas wypraw najczęściej trzeba jechać bez względu na pogodę, pewnie będziesz jedynym rowerzystą tego dnia na drodze, ale Ty musisz jechać dalej! Jeśli natomiast nie do końca jesteś z rowerem za pan brat, ale marzy Ci się wyprawa rowerowa, chciałbym ostudzić twój zapał, przygotowanie zajmie Ci sporo czasu. Przy założeniu, że teraz miesięcznie robisz 0 km na rowerze, myślę, że przynajmniej 6-7 miesięcy. I pewnie zaczniesz na wiosnę, więc na swoją pierwszą wyprawę radziłbym pojechać w przyszłym roku. Być może, ktoś popuka się w głowę i pomyśli "bzdura, ja nie dam rady?", no ale tak jest niestety. Niestety nie da się od tak, wsiąść na rower i pojechać w Polskę. Edytowane 2 Lutego 2020 przez tazi_90 1
Fimala Opublikowano 2 Lutego 2020 Opublikowano 2 Lutego 2020 Oho bedzie to kontrowersyjny wątek. Bo juz widze sporo rzeczy z ktorymi sie nie zgadzam. Btw. Co uważasz za wyprawę rowerową?
mareq Opublikowano 2 Lutego 2020 Opublikowano 2 Lutego 2020 Czekam na rzeczową dyskusję, bo temat jest ciekawy i również mam nadzieję, że wątek będzie wartościowy a nie polem bitwy o to czyja racja jest lepsza.
tazi_90 Opublikowano 2 Lutego 2020 Autor Opublikowano 2 Lutego 2020 1 godzinę temu, Fimala napisał: Oho bedzie to kontrowersyjny wątek. Bo juz widze sporo rzeczy z ktorymi sie nie zgadzam. Btw. Co uważasz za wyprawę rowerową? Śmiało, cenię sobie krytykę, o ile jest konstruktywna. Może i przygotowanie fizyczne nie jest moją domeną, nie jestem trenerem, bardziej chodzi o uzmysłowienie, że do takiej wyprawy trzeba się też przygotować, przy okazji to taka zapowiedź dalszych części.
Fimala Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 12 godzin temu, tazi_90 napisał: Śmiało, cenię sobie krytykę, o ile jest konstruktywna. Może i przygotowanie fizyczne nie jest moją domeną, nie jestem trenerem, bardziej chodzi o uzmysłowienie, że do takiej wyprawy trzeba się też przygotować, przy okazji to taka zapowiedź dalszych części. Myślę, że demonizujesz to przygotowanie fizyczne i wiele osób możesz tym poradnikiem wręcz odrzucić od pomysłu "wyprawy". 16 godzin temu, tazi_90 napisał: Jeśli wyprawa rowerowa będzie się znacząco różnic od twojego aktualnego stylu jazdy np. dziennie chcesz pokonywać po 100 km, a dotychczas regularnie jeździsz po 50-70 km jednorazowo min. 3 razy w tygodniu, to przygotowanie fizyczne pod kątem wyprawy radził bym zacząć 3-4 miesiące wcześniej. Jeśli ktoś w tygodniu jednorazowo robi po 50-70km (min. 3 razy w tygodniu) to z marszu przejedzie dziennie te 100km nawet z torbami i nie ma wiekszego sensu w "specjalnym" przygotowywaniu się. Ba, znam osoby które nigdy w życiu więcej niż 60km nie przejechały, a przez tydzień były w stanie robić min 150km dziennie z torbami. Bardziej skupiłbym się na nastawieniu mentalnym. Pamiętać też należy, że im mniej szpeju weźmiemy tym mniej się zmęczymy. Nie ma sensu brać połowy dobytku ze sobą w "podróżowaniu" po Polsce. Widziałem opowieści ludzi gdzie brali po 60kg(sic!) szpeju aby jechać przez Polske. Przecież to nie ma sensu. 2
SzpiceR Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 Pewien krakowski "ultra" stwierdził, że jeśli jesteś w stanie bez dłuższych przerw zrobić 100 to 250-300 w ciągu dnia nie jest duzym problemem.
leszcz Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 Znam wiele osób, które jeżdżą sporadycznie 20-30km w weekend latem i potrafią pojechać na "wyprawę" 5 * 60km. Znam wiele osób mtb, które jeżdżą regularnie 200-400km tygodniowo i potrafią pojechać na "wyprawę" 200-430km na raz. Każdy ma swoje wyprawy.
mareq Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 Też mi się wydaje, że jeśli normalnie robi się krótkie trasy ale traktuje jako trening nawe lekki, to jadąc na luzie i z bagażem można pokonać znacznie większą odległość. Ja normalnie mam mało czasu na treningi i moje jazdy są w przedziale 7-25km. Bardzo rzadko około 40km. Nie było dla mnie problemem pojechać na żar i zrobić w sumie 70km. Gdybym miał jechać gdzieś dalej to myślę, że te 200km dałbym radę o ile nie byłyby to Tatry cz Alpy .
Gość Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 57 minut temu, Fimala napisał: Myślę, że demonizujesz to przygotowanie fizyczne i wiele osób możesz tym poradnikiem wręcz odrzucić od pomysłu "wyprawy". Jeśli ktoś w tygodniu jednorazowo robi po 50-70km (min. 3 razy w tygodniu) to z marszu przejedzie dziennie te 100km nawet z torbami i nie ma wiekszego sensu w "specjalnym" przygotowywaniu się. Ba, znam osoby które nigdy w życiu więcej niż 60km nie przejechały, a przez tydzień były w stanie robić min 150km dziennie z torbami. Bardziej skupiłbym się na nastawieniu mentalnym. Pamiętać też należy, że im mniej szpeju weźmiemy tym mniej się zmęczymy. Nie ma sensu brać połowy dobytku ze sobą w "podróżowaniu" po Polsce. Widziałem opowieści ludzi gdzie brali po 60kg(sic!) szpeju aby jechać przez Polske. Przecież to nie ma sensu. W punkt. Im więcej mam doświadczenia tym mniej ze sobą zabieram.
tazi_90 Opublikowano 3 Lutego 2020 Autor Opublikowano 3 Lutego 2020 Tylko, że to ile ze sobą zabierzemy nie jest przedmiotem tego poradnika, to będzie zapewne później, sam jak gdzieś jadę to tego nie ma więcej niż 15kg razem z namiotem i sakwami. Kiedyś jechałem w Bieszczady z kolegą, który po 3 dniach zrezygnował i wrócił do domu, nic nie wkurza jak taka sytuacja. Powodem jego powrotu było moim zdaniem słabe przygotowanie fizyczne i sprzętowe w wyniku czego doszło do drobnej, ale upierdliwej kontuzji nogi co utrudniało mu jazdę. Tak więc uwierzcie mi, wiem co mówię, lepiej się do takiego czegoś przygotować jeśli nie chcemy sobie popsuć urlopu, który większość z nas ma jeden w roku.
mareq Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 (edytowane) Pytanie, czy kontuzja nie była wynikiem tego, że np. był słabszy a ty mu narzuciłeś swoje tempo albo już wcześnie coś mu się działo z kolanem ale pojechał mimo nie wyleczenia tego. Jakie on miał doświadczenia w wyprawach? Dla niektórych już takie 3 dni to wyprawa. Edytowane 3 Lutego 2020 przez mareq
eathan Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 Godzinę temu, SzpiceR napisał: Pewien krakowski "ultra" stwierdził, że jeśli jesteś w stanie bez dłuższych przerw zrobić 100 to 250-300 w ciągu dnia nie jest duzym problemem. Bo to prawda. Robiąc nawet 50 km regularnie możesz zrobić 150 km. Problem pojawia się w innym momencie. Po zrobieniu takiej trasy życia organizm wymaga odpoczynku. I teraz jeżeli masz np. dzień w dzień zrobić po 150-200 km i ma to trwać np. 4 dni to będzie problem.
leszcz Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 Wszystko z głową trzeba robić. Do wszystkiego da się przygotować. Np. babka robi kilkanaście dni z rzędu po 300km
eathan Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 @leszcz wiadomo. Zresztą obserwuję tę kobietę https://www.facebook.com/solowomancyclist/ Zaczęło się od wypadku koleżanek na fajne wakacje, koleżanki wymiękły. Ona została sama i jedzie już kolejny rok. Niesamowitą kobieta... Wcześniej nie miała żądnego przygotowania
Fimala Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 8 godzin temu, leszcz napisał: Wszystko z głową trzeba robić. Do wszystkiego da się przygotować. Np. babka robi kilkanaście dni z rzędu po 300km Nie no nie wyskakuj tutaj z Lael Wilcox. Laska robi po 40tys rocznie na rowerze więc to żaden odnośnik dla przeciętnego kolarza amatora. Mowimy tu o zdrowej jezdzie 100-150 km dziennie.
zenobek Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 6 minut temu, Fimala napisał: ...Laska robi po 40tys rocznie ......100-150 km dziennie. Jak pomnożymy 150*365 to wyjdzie znacznie powyżej 40000.... Chyba jednak nie to miałeś na myśli...
Fimala Opublikowano 3 Lutego 2020 Opublikowano 3 Lutego 2020 1 godzinę temu, zenobek napisał: Jak pomnożymy 150*365 to wyjdzie znacznie powyżej 40000.... Chyba jednak nie to miałeś na myśli... Chodzilo mi o jezdzie na wyprawie po 100 - 150 km dziennie. Nie przez caly rok.
Yarooo Opublikowano 4 Lutego 2020 Opublikowano 4 Lutego 2020 12 godzin temu, zenobek napisał: Jak pomnożymy 150*365 to wyjdzie znacznie powyżej 40000.... Chyba jednak nie to miałeś na myśli... Kto z użytkowników forum robi 40000km rocznie? Nawet @kaido2 tyle nie kręci(a może).
nctrns Opublikowano 4 Lutego 2020 Opublikowano 4 Lutego 2020 A mówił że "jazdy po bułki" nie liczył ;)
Gość Opublikowano 4 Lutego 2020 Opublikowano 4 Lutego 2020 21 godzin temu, eathan napisał: Po zrobieniu takiej trasy życia organizm wymaga odpoczynku. I teraz jeżeli masz np. dzień w dzień zrobić po 150-200 km i ma to trwać np. 4 dni to będzie problem. Nie koniecznie, bo jeśli ktoś jeździ regularnie to organizm jest przyzwyczajony do wysiłku. Zresztą wystarczy policzyć np. 150 km przez 16 h i tempo wychodzi bardzo spacerowe. Mi zrobienie 100 km zajmuje około 5 h jadąc naprawdę spokojnym tempem. Przy założeniu, że w 10 h zrobię 200 km to mam jeszcze 6 h na przerwy itd. Moim skromnym zdaniem kluczem do wszystkiego jest odżywienie i nawodnienie. Nie szarpanie tylko systematyczne pedałowanie swojego tempa. Wiadomo ktoś obyty z rowerem podejdzie do tematu zupełnie inaczej niż kompletny amator. Jako amator bez doświadczenia wysiedzianego na siodełku i ogarniętego kompana bym się nie porwał na taką wyprawę. Przygotowanie fizyczne... to też dość płynne pojęcie. Wielu z nas uważa, że można by jeszcze coś poprawić w kondycji ale z perspektywy amatora jesteśmy kozakami jeśli potrafimy wysiedzieć 100 km w siodle. Przygotowanie fizyczne jest bardzo przydatne ale nie zastąpi doświadczenia. Osobiście od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zrobienia trasy Bałyk - Góry Sowie i bardziej głowa mnie powstrzymuje niż kondycja (jednak ciągle z tyłu głowy siedzi mi gdzieś ten ból kręgosłupa).
Fimala Opublikowano 4 Lutego 2020 Opublikowano 4 Lutego 2020 1 minutę temu, PrzeLuka napisał: Osobiście od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zrobienia trasy Bałyk - Góry Sowie i bardziej głowa mnie powstrzymuje niż kondycja (jednak ciągle z tyłu głowy siedzi mi gdzieś ten ból kręgosłupa). Dlatego tak jak pisałem wcześniej lepiej skupić się na psychice niż przygotowaniu fizycznym. W zeszłym roku robiłem trase Wisła-Gdańsk i faktycznie najważniejsza byłą głowa. Reszta to dodatek. Jak morale Ci spadają poniżej zera to jest naprawde fatalnie.
Gość Opublikowano 4 Lutego 2020 Opublikowano 4 Lutego 2020 43 minuty temu, Fimala napisał: Jak morale Ci spadają poniżej zera to jest naprawde fatalnie. Tu mam małe doświadczenie w górskich trekkingach. Co prawda to buty a nie rower ale mechanika ułożenia sobie tego w głowie dość podobna. Dwa lata temu miałem taki kryzys na Śnieżce, że miałem ochotę rzucić się w dół. Mgła... zrobiło się tak szaro i depresyjnie plus zmęczenie, że moja głowa miała dość ale jak tylko zrobiło się ciemno od razu mi przeszło, bo w nocy nie było widać mgły 😁 Na pierwsza wyprawę poszedłem bez przygotowania, doświadczenia, przeładowany sprzętem za to z ułańską fantazją. W 20 h zrobiłem 80 km i wyszły braki w obeznaniu z takimi wyzwaniami. Na kolejna poszedłem lepiej zorganizowany i po 86 km głowa powiedziała "koniec, chcesz popaprańcu to idź dalej ja zostaje". W każdym razie bardzo mnie ucieszy jeśli ten poradnik jako całość będzie tworzył bardzo ciekawe opracowanie na temat patentów, punktów widzenia i doświadczeń.
nctrns Opublikowano 4 Lutego 2020 Opublikowano 4 Lutego 2020 Fizycznie też jednak jakiś poziom przygotowania musi być. W sierpniu przez 9 dni (w tym jeden dzień przerwy) zrobiłem 900km. To nie była wyprawa, tylko dzień w dzień 100-150km na szosie, bez obciążenia. W różnym tempie, jeden dzień bardzo lajtowy, jeden bardzo ciężki, reszta lekko-średnia. W ostatni dzień tego ciągu zrobiłem 85km, bo mimo że miałem ochotę na więcej, pogoda była spoko i chciałem kręcić, to nogi już po prostu odmawiały. Nie miałem siły "wejść na obroty" i utrzymać. Może bym zrobił więcej gdybym zaakceptował powolne turlanie się
Gość Opublikowano 4 Lutego 2020 Opublikowano 4 Lutego 2020 14 minut temu, nctrns napisał: Może bym zrobił więcej gdybym zaakceptował powolne turlanie się O to właśnie chodzi w takiej wyprawie. Siły tak trzeba rozłożyć by starczyło Ci ich na cały dystans i tu znów wracamy do głowy 😉 Nadrabiasz tam gdzie możesz. Nie szarpiesz tempa by plan na dziś zrobić jak najszybciej.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się