Skocz do zawartości

Jak długo można nie trenować, aby nie stracić formy?


Korposzczur

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Nadeszła zima, a wraz z nią ujemne temperatury, wichury i inne zjawiska atmosferyczne utrudniające trening na zewnątrz. Poprzednią zimę przejeździłem (w tygodniu 5 km do pracy, w weekend dłuższa jazda) i udało się zachować wypracowaną wcześniej formę na wiosnę. W tym roku muszę przesiąść się na autobus, po pracy mam mało czasu, więc zostały weekendy. Nie jeździłem przez tydzień. Wsiadłem w sobotę na rower i forma już nie ta.

Załóżmy jednak inny scenariusz, że jesienią odkładamy rower do piwnicy i wracamy do treningów na wiosnę, czyli mamy kilka miesięcy przerwy od treningu. Spadek formy praktycznie do zera jest wtedy nieunikniony. Czy możliwy jest powrót do poprzedniej formy? Jak długo trzeba trenować, żeby odzyskać dawną formę budowaną latami? 

Podajcie linki do badań naukowych lub podzielcie się swoimi doświadczeniami, jeśli u was taka przerwa wystąpiła.

Czy można zastąpić trening kolarski inną dyscypliną (pływanie, bieganie, siłownia, narty) żeby nie stracić formy kolarskiej?

Docelowo chcę zbudować formę na kolejny TDPA (sierpień), jednak pierwsze maratony zaczynają się już w kwietniu i szkoda by było wszystko budować od nowa. Przypominam sobie początki treningów - ciężkie nogi, wysokie tętno, postoje na podjazdach, tygodniowe zakwasy i bardzo zmienna forma. Przez ostatnie miesiące tak nie mam.

Edytowane przez Korposzczur
Opublikowano (edytowane)

Mięśnie dobrze wytrenowane szybko wracają do stanu poprzedniego. To nie budowa formy od nowa a jej odświeżenie, wiec stwierdzenie że wszystko zaczynamy od poczatku chyba jest troche nad wyrost. Zima to nie az tak dlugo bez treningów by nie moc nadrobić. Owszem spadek formy jest odczowalny ale nie na tyle by nie móc na dzień dobry zrobić 50 km. Przynajmniej u mnie tak to działa. Nie musze jakoś specjalnie "wchodzić w cykl". Pamięć mieśniowa tak szybko nie zanika. Wydaje mi się, że wiecej głowa ma tu do powiedzenia i nastawienie niż spadek formy. Ja zimą nie jeżdzę prawie w ogole, bo nie lubie a nie o to chodzi by się zmuszać do czegoś. Zawodowcem nie jestem, więc nie ma cisnienia. Kończy się zima zaczyma wiosna wsiadam jade bez zadyszki i niewiadomo jak wielkiego zmeczenia.

Edytowane przez Gość
Opublikowano
7 godzin temu, Korposzczur napisał:

Czy można zastąpić trening kolarski inną dyscypliną (pływanie, bieganie, siłownia, narty) żeby nie stracić formy kolarskiej?

Oczywiście że tak, według mnie uzupełnienie samej jazdy innym treningiem jest nawet wskazane.

Ja osobiście, też nie lubię jazdy w okresie zimowym, żeby nie stracić formy, co drugi dzień wybieram trening siłowy, a do tego raz w tygodniu jazda na trenażerze.

Opublikowano

W biblii treningu kolarza górskiego był taki dział o tym co piszesz. Było tam kilka aspektów co kiedy wraca do stanu z przed treningów jak przestałeś trenować. Pamiętam, że najdłużej trzymał się mięsień sercowy, bo po 8 miesiącach wracał do objętości jak dla niewytrenowanego. Mięsień ten najdłużej też się buduje.

  • Lubię to! 1
  • Pomógł 1
Opublikowano

Dobrą metodą na zimę jest basen, poprawia kondycję i wzmacnia głębokie mięśnie

Wysłane z mojego S30 przy użyciu Tapatalka

  • Pomógł 1
Opublikowano
1 minutę temu, sebrionek napisał:

Dobrą metodą na zimę jest basen, poprawia kondycję i wzmacnia głębokie mięśnie

Dokładnie. Pływając używasz mięśni o których nawet nie miałeś pojęcia 🙂

Opublikowano (edytowane)

Można też ćwiczyć w domu przysiady, pompki brzuszki
Jednak dużo lepiej jest na siłowni wtedy nikt nie zawraca głowy
Też muszę po nowy roku wrzucić na treningi siłowe
Złamana ręka mniej boli

Edytowane przez Gość
Opublikowano
W dniu 5.12.2018 o 23:51, Korposzczur napisał:

Jak długo trzeba trenować, żeby odzyskać dawną formę budowaną latami? 

Może nie są to wyniki badań, ale myślę, że opinia zawodowca daje jakieś wyobrazenie:

"Utrzymywanie organizmu na najwyższych obrotach jest konieczne, by nie wyszli z formy. - Jeśli chodzi o jej utratę, to po 3 tygodniach totalnej laby potrzebujemy około 2 miesięcy na powrót do optymalnej dyspozycji. Totalnie na dno z wydolnością można spaść po około półrocznej przerwie od aktywności fizycznych – kwituje Huzarski."

Podaję źródło:

https://magazyn.wp.pl/artykul/kolarstwo-zawodowe-czym-to-grozi

Opublikowano

Sprowadzanie sprawy do kwestii kolarstwa zawodowego jest moim skromnym zdaniem absurdem z którego potem rodzą się takie kwiatki, że to parę tyg przerwy robi aż takie "zniszczenia" w formie. Innymi słowy to co napisał w 2-gim poście kolega @PrzeLuka jest bliższe prawdy. Już nawet nie wspominam o kwestii dopingu zarówno u zawodowców czy tych jadących w TDPA. Zejdzmy na ziemię bo od kolarstwa zawodowego dzielą nas tu wszystkich lata świetlne. 

  • Lubię to! 1
Opublikowano

Też się z Aresem zgadzam. Laba nie skutkuje u amatora efektem odstawienia :)

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Opublikowano

Taj dokładnie jeżdżąc raz w tygodniu jeżeli pogoda dopisze
Sądzę wystarczyc powinno
Można lub najlepiej by było dodać treningi siłowe na nogi i plecy
Przy obecnej pogodzie jeżdżąc raz w tygodniu nie ma jakiej tragedii bym nie był w stanie jeździć potem rowererem
A co do formy forma wraca po trzech tygodniach treningów
Chyba że odstawiamy rower całkowicie na rok wtedy wiadomo sprawa ciężko wrucic do formy takiej jak się ma zawszę
Jednak z doświadczenia wiem i się przekonałem nie raz że treningi siłowe na nogi bardzo pomagają w utrzymaniu formy i jak by to powiedzieć wyciśnięciu więcej z siebie

Opublikowano

Amatorstwo też różne ma oblicza. Jeden amator będzie latał sobie 50 tygodniowo, drugi 250km i to ze skrajnie różną intensywnością. Forma z tej 50tki (ze średnią dajmy na to 25km/h) do utrzymania raczej ogromnych nakładów fizycznych wymagać nie będzie ale już ta druga przy chęci zachowania lepszych osiągów już trochę więcej.

Ja tam po braku treningów przez tydzień lub mocne ich ograniczenie w dłuższym czasie minimalny spadek formy czuję - ale też jako amator który jeździ dla własnej przyjemności nie muszę się tym aż tak bardzo przejmować. Gdybym się ścigał pewnie miało by to większe znaczenie.

Co do możliwych metod nierowerowych utrzymania formy to ja polecam orbitrek. W tym roku właściwie wróciłem do jeżdżenia po jakiś minimalnych dystansach w zeszłych latach rzędu 200km rocznie.  Przed tym powrotem dwa miesiące "biegałem" na orbitreku. Dopiero potem wskoczyłem na rower. Okazało się, że na dzień dobry mam osiągi lepsze niż kiedykolwiek. Sam byłem zaskoczony ale taka maszynka pozwoliła mi dojść do formy bardzo szybko więc i podtrzymywać do pewnego stopnia ją powinna.

  • Pomógł 1
Opublikowano (edytowane)

Jeden może,  a inny nie może,, temu spada mniej, a ten po tygodniu jest dętka, to wszystko oprócz samej  genetyki wiąże się z możliwościami organizmu. Dlatego żeby cokolwiek rozkminiać w tej kwestii, co i jak się dzieje i spada najpierw trzeba poznać siebie. Bartek wie co pisze, ale to jest  w dużej mierze na jego własnym przykładzie i wcale nie musi się to sprawdzać dla innych, dlatego branie tego w jakikolwiek jako wzór może być zgubne.

Edytowane przez kaido2
Opublikowano

To ja się podzielę tak ze swojego własnego doświadczenia.
W tym roku jest pierwsza zima, podczas której pracuję. Do tej pory zimą starałam się jeździć min. raz w tygodniu, średnio mi to jednak wychodziło. Wiosną na pierwszych zawodach MTB była tragedia. W połowie podjazdów musiałam schodzić z roweru bo już brakowało sił dojechać na górę, puls bardzo wysoki, czasy przejazdów ulubionych tras wydłużyły się znacznie. Żeby forma doszła do takiego stopnia aby poprawić swoje PR na Stravie potrzebowałam ok. 3 miesięcy. Szczyt formy przychodził sierpień/ wrzesień gdy w generalce było już pozamiatane :P

W tym roku postanowiłam nie dać się lenistwu ale na rower wsiadam nadal stosunkowo rzadko w porównaniu do ciepłych miesięcy. Za to przerzuciłam się na siłownię, od listopada chodzę dwa razy w tygodniu ( joga - bo chcę rozciągnąć plecy i obręcz barkową + trening obwodowy na zmianę z fitnessem). Od stycznia zwiększam częstotliwość wizyt do 4 w tygodniu. Plus rowerek w weekend. Spodziewam się cudów w kwietniu 😂

 

  • Lubię to! 1
Opublikowano

U mnie wygląda to tak, że rower zimą to sporadyczna sprawa. Częściej ostatnio biegam. Siłownia? - nie praktykuje. Wystarczą ćwiczenia w domu. Nie odczuwam potrzeby przerzucania wielkich ciężarów. W 3 miesiace praktycznie będę gotowy by w Miękinie jechać Giga na czołowe lokaty w kategorii, a później szlifowanie formy interwałami. Nie jest to żaden fenomen, tylko 5 sezon systematycznych treningów :) 

Z tym bieganiem to trzeba spokojnie, łatwo o kontuzje, a sam puls podczas biegu szybko szybuje do góry. Bieg znacznie bardziej obciąża organizm. Szybki dłuższy spacer to też fajna sprawa. Biegówki są jeszcze lepszą alternatywą. 

Aha, nienawidze trenażera. Mam go na chacie i trzymam za szafą. Jak przyjdą konkretne treningi i nie będzie pogody, to go wyciągnę ;) Nic tak nie wysysa organizmu jak kręcenie na chomika :D 

Także nie ma co panikować i nie ma co przesadzać. Widzę jak niektórzy amatorzy wrzucają info, że już są po 2 tygodniowych wakacjach i wracają do treningów. Świat oszalał. 

Forma w zimie najbardziej spada w Święta, kiedy jest okazja do przeżarcia :D no i w Sylwestra, można stracić 40% wydolności, nie mówiąc o motoryce i koordynacji ;) 

Opublikowano
20 godzin temu, BM1123 napisał:

 Forma w zimie najbardziej spada w Święta, kiedy jest okazja do przeżarcia :D no i w Sylwestra, można stracić 40% wydolności, nie mówiąc o motoryce i koordynacji ;) 

Haha to fakt 😂

20 godzin temu, BM1123 napisał:

U mnie wygląda to tak, że rower zimą to sporadyczna sprawa. Częściej ostatnio biegam. Siłownia? - nie praktykuje. Wystarczą ćwiczenia w domu. Nie odczuwam potrzeby przerzucania wielkich ciężarów. W 3 miesiace praktycznie będę gotowy by w Miękinie jechać Giga na czołowe lokaty w kategorii, a później szlifowanie formy interwałami. Nie jest to

Ja pracuję na obciążeniu swojego ciała :P trochę boję się sztang i duzych obciążeń - zbyt łatwo o kontuzję, ale taki porządny pilates potrafi nieźle dać w kość ;) A ćwiczenia w domu? Nie potrafię się upilnować, muszę gdzieś wyjść i mieć bata nad sobą :P

 

Opublikowano

Ja postanowiłem w Grudniu nie tykać roweru, jest bardzo ciężko bo ochota ogromna ale odpoczynek jest również częścią treningu. W zamian za to 3 razy w tygodniu ćwiczę na siłowni, małymi ciężarami i ćwiczenie obwodowe aby wzmocnić całą sylwetkę.

Opublikowano
W dniu 21.12.2018 o 09:55, Antyszprycha napisał:

Ja postanowiłem w Grudniu nie tykać roweru, jest bardzo ciężko bo ochota ogromna ale odpoczynek jest również częścią treningu.

Czegoś takiego bym nie zniósł. Tydzień to jeszcze bym może odpoczywał, ale miesiąc? Dziś, po przymusowej tygodniowej przerwie po prostu musiałem jechać. Zresztą, taka zimowa jazda w tempie chill to sama w sobie jest odpoczynkiem ;) 

Opublikowano
Godzinę temu, de Villars napisał:

Czegoś takiego bym nie zniósł. Tydzień to jeszcze bym może odpoczywał, ale miesiąc? Dziś, po przymusowej tygodniowej przerwie po prostu musiałem jechać. Zresztą, taka zimowa jazda w tempie chill to sama w sobie jest odpoczynkiem ;) 

Nie powiem, że jest lekko bo nie jest ciągnie strasznie ale taki mam ułożony plan...

Opublikowano

No cóż, ja mam zupełnie inną filozofię jeżdżenia. Nie zmuszam się zarówno do wsiadania na rower, jak i do powstrzymywania się od jazdy. Nic na siłę. Inaczej nie wyobrażam sobie.

Opublikowano
No cóż, ja mam zupełnie inną filozofię jeżdżenia. Nie zmuszam się zarówno do wsiadania na rower, jak i do powstrzymywania się od jazdy. Nic na siłę. Inaczej nie wyobrażam sobie.

Każdy ma swoją filozofię, własne podejście do jazdy czy treningu oraz inne oczekiwania


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Pro
  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano (edytowane)

Tytuł brzmi, jak pretekst do kiepskiej wymówki. Już nie wspomnę o tzw "wypracowanej formie", bo bez danych (na jej poparcie), nic to nie znaczy. 

Trening i ile choroba nie przyszpili można wykonać w 4-30min. Doba ma 24h. Alezz, alezz..

Edytowane przez piotr.solek
  • 5 lat później...
Opublikowano

Przeczytałem  treści i kilka uwag. "Zawodowe" rady, nie są takie złe i proporcjonalnie powinny być stosowane. 

W zimie trenażer w domu, siłownia i bieganie. Zależnie jakie są możliwości. Na rowerze przy śniegu, lodzie i poniżej -10 się nie jeździ. A dlatego, ze jak jest ślisko to gleba jest 100% pewna i związane z nią kontuzje oraz kwestia ryzyka na drodze i lesie. A temperatura , przemrażamy układ nerwowy i zakażamy płuca. Dlatego zawodowcy wyjeźdzają do "Włoch" na treningi. 

Bieganie to nie to samo co kręcenie korbą. Jak komuś nie zalezy na 10% to trenażer nie musi być. Szybie skoczne bieganie uruchamia ciut inne mieśnie niż kręcenie korbą, ale utrzymuje motorykę więc na wiosną będzie 90% formy z jesieni, a po 3 tyg 100%

Siłownia, trenowanie dużych ciężarów jako uzupełnienie mięśni które znikają na rowerze a są potrzebne do kręcenia watów, ale najwazniejsze to wzmocnienie klatki piersiowej, brzucha, pleców i bicepsów bo sa na rowerze niezbędne. 

I ta sama zasada poniżej minus 10 nie biegamy, a jak musimy tylko w masce aby wdychać ogrzane powietrze. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...