Skocz do zawartości

uczucie potrzeby posiadania lepszego sprzętu


Skibson

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, cześć, witam.

Mam uczucie potrzeby posiadania lepszego sprzętu do MTB.

Jestem na etapie "uczenia się" jazdy po lesie, podjazdy i zjazdy techniczne, opanowywanie technik jazdy w różnych warunkach, nie długo startuję w swoim pierwszym maratonie MTB, ale od jakiegoś czasu mam uczucie, że aktualnie mój rower to za mało. Przyznam się, że oglądam też dużo "video" jak inni jeźdżą, jakiś "poradniki" głównie od Szaja. I czy tutaj jest może mój problem? Że zwracam uwagę na sprzęt innych? I pojawia się trochę "zazdrość" bo nie stać mnie na sprzęt za 4-5 tysięcy czy więcej.

Czy powinienem odpocząć na jakiś czas?

Jeśli temat nie w tym dziale, proszę o przeniesienie.

Odnośnik do komentarza

Pytanie brzmi: czy kochasz kolarstwo, czy myśl, że chciałbyś wzbudzić zazdrość u innych lepszym sprzętem?

Jeśli nie stać cię na ten moment na droższy rower, a kochasz kolarstwo, uwielbiasz spędzać godziny na rowerku, to w pewnym momencie znajdziesz sposób, by zainwestować w swoją pasję, zaczniesz zarabiać albo odłżysz trochę pieniędzy, a gdy kupisz już wymarzoną maszynę będziesz już na tyle wytrenowany na tanim rowerku, że w pełni wykorzystasz możliwości lepszego sprzętu 😉

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza

Każdy zwraca na sprzęt innych i 90% tych osób zazdrości sprzętu . Ja się też do nich zaliczam i nic na to nie poradzę tak jak ty. Chyba, że zaczniesz zarabiać na swój wymarzony rower a jeśli nie masz możliwości to odkładać to co masz a na razie cieszyć się tym co masz.
Nie każdy zaczynał jazdę od s-worksa a im słabszym sprzętem jeździsz i przesiadasz się potem na lepszy to jest duża różnica. Więc spokojnie jeździj, ucz sie, i zbieraj kasę na wymarzony rower pamiętając że nie zawsze musi być nowy. Używane czasami trafiają się w idealnym stanie i trochę taniej.

Wysłane z mojego Mi A1 przy użyciu Tapatalka

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza

"Nie sprzęt a technika zrobi z Ciebie zawodnika"

Podejmij wyzwanie i do momentu zakupu nowego sprzętu trenuj, poznawaj swoje możliwości, ćwicz technikę, bo lepszy rower sam nie jeździ lepiej, to Ty możesz lepiej wykorzystać jego potencjał.

Trzeba się cieszyć z tego co się ma i robić wszystko by spełniać narzenia, bo zamartwainie się nad brakiem kasy na lepszy rower w żaden sposób nie zbliży Cię do jego zakupu.

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Wojtek Z. napisał:

Pytanie brzmi: czy kochasz kolarstwo, czy myśl, że chciałbyś wzbudzić zazdrość u innych lepszym sprzętem? Jeśli nie stać cię na ten moment na droższy rower, a kochasz kolarstwo, uwielbiasz spędzać godziny na rowerku, to w pewnym momencie znajdziesz sposób, by zainwestować w swoją pasję.

Kocham kolarstwo, nie chcę u nikogo wzbudzać zazdrości lepszym sprzęcie. No po co mi po sprzęcie jeśli nie będę potrafił na nim jeździć? Nie stać mnie aktualnie na droższy rower jeżdżę bardzo dużo, czasem nawet godzinami, nie zależnie od warunków; czy to ciepło, deszczę i błoto - wtedy to się czuję jak dzieciak, że mogę popalać się w błocie :D Mam rower aktualny rok i kilka dni, mamy przejechane razem ponad 2,5k tyś km.

13 minut temu, konop90 napisał:

Każdy zwraca na sprzęt innych i 90% tych osób zazdrości sprzętu . Ja się też do nich zaliczam i nic na to nie poradzę tak jak ty. Chyba, że zaczniesz zarabiać na swój wymarzony rower a jeśli nie masz możliwości to odkładać to co masz a na razie cieszyć się tym co masz.
Nie każdy zaczynał jazdę od s-worksa a im słabszym sprzętem jeździsz i przesiadasz się potem na lepszy to jest duża różnica. Więc spokojnie jeździj, ucz sie, i zbieraj kasę na wymarzony rower pamiętając że nie zawsze musi być nowy. Używane czasami trafiają się w idealnym stanie i trochę taniej.

Wysłane z mojego Mi A1 przy użyciu Tapatalka
 

Pewnie masz rację, ale wiem, że gdy wsiadam na swój rower mogę pojechać lepiej niż ktoś na treku, krossie co sobie kupił za " miliony monet" na pierwszy rower, bo wiem na co mogę sobie pozwolić na swoim rowerze, niż ten co kupił dobry rower na pierwszy strzał. Jakoś poczułem się lepiej gdy mogłem o tym komuś napisać, bo nie mam w swoim otoczeniu osób z którymi mógłbym o tym pogadać, a jeśli już to zaraz słyszę falę negatywu w moją stronę i krzyki :| 

 

12 minut temu, Wojtek Z. napisał:

"Nie sprzęt a technika zrobi z Ciebie zawodnika"

Podejmij wyzwanie i do momentu zakupu nowego sprzętu trenuj, poznawaj swoje możliwości, ćwicz technikę, bo lepszy rower sam nie jeździ lepiej, to Ty możesz lepiej wykorzystać jego potencjał.

Trzeba się cieszyć z tego co się ma i robić wszystko by spełniać narzenia, bo zamartwainie się nad brakiem kasy na lepszy rower w żaden sposób nie zbliży Cię do jego zakupu.

Zdaje sobie, że nie zrobi. Muszę najwidoczniej to pokonać w sobie, walka sama ze sobą ;) Cieszę się, że mam swój rower bo dobrze mi się na nim jeździ, ale wiadomo, że zawsze czegoś brakuje . Racja do niczego mnie to nie przybliży. 

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza

Nowa maszyna może być motywatorem do treningów jeszcze zanim ją kupisz. Możesz trenować, aby gdy już kupisz nowy rower być lepszym i naprawdę skorzystać wtedy z tego upgrade'u.

Znam osoby, które zniechęciły się do sportu, gdy po wydaniu kupy forsy na sprzęt nie odczuli tej różnicy, że są szybsi albo wcale nie zaczeli nagle magicznie wygrywać 😉

Walcz o swoje, ale ze zdrowym podejściem. Wiesz jaki masz sprzęt, wiesz na co możesz sobie na zawodach pozwolić, wiesz, że ukończenie zawodów na gorszym rowerze niż mają inni może być sukcesem i działaj! Kedyś kupisz lepszy rower i bądź na to fizycznie gotowy/a 🙂

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
16 minut temu, Wojtek Z. napisał:

Nowa maszyna może być motywatorem do treningów jeszcze zanim ją kupisz. Możesz trenować, aby gdy już kupisz nowy rower być lepszym i naprawdę skorzystać wtedy z tego upgrade'u.

Znam osoby, które zniechęciły się do sportu, gdy po wydaniu kupy forsy na sprzęt nie odczuli tej różnicy, że są szybsi albo wcale nie zaczeli nagle magicznie wygrywać 😉

Walcz o swoje, ale ze zdrowym podejściem. Wiesz jaki masz sprzęt, wiesz na co możesz sobie na zawodach pozwolić, wiesz, że ukończenie zawodów na gorszym rowerze niż mają inni może być sukcesem i działaj! Kedyś kupisz lepszy rower i bądź na to fizycznie gotowy/a 🙂

No ja właśnie tego chcę tego uniknąć, tego zniechęcenia. Wszystko się okaże na Maratonie we wrześniu :) W tym roku jeszcze startowałem w pierwszych zawodach kolarskich Velo Toruń, moim góralem i zająłem 287 i 47 miejsce  w kat wiekowej uważam to za nie zły wynik. 

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że tak się wtrącę w tę dyskusje. Ale raz czytałem na z jednym z forów, że taki rower do 4 tysięcy to jest raczej do jazdy po bułki do sklepu i z powrotem. A jeśli natomiast ktoś kocha kolarstwo, pasjonuje się tym i chce mieć naprawdę dobrej klasy sprzęt - choćby nawet do udziału w takich zawodach sportowych to niestety musi zainwestować w taki rower ponad 10 tysięcy czy nawet 15 tysięcy. Są też i ludzie, którzy mają rowery za ponad 20 tysięcy i o nich można powiedzieć, że mają naprawdę dobre maszyny wysokiej klasy.  Co do używanych rowerów to lepiej takich nie kupować. Bo kupisz jakiegoś rupiecia, który wcale na takiego nie wygląda - potem musisz w to inwestować kolejną kasę na wymianę części. A to wszystko kosztuje niestety. Ja jakbym miał używany rower odnawiać, dokupować części itd. to wolałbym odłożyć i kupić o niebo lepszy zdecydowanie nowy rower w sklepie. Ale tak jak piszesz, że jesteś na etapie uczenia się to taki rower za 4 tysiące w zupełności Ci wystarczy. 

  • Lubię to! 1
Odnośnik do komentarza
16 minut temu, marcin.jka napisał:

Zdecydowanie powinieneś zacząć naukę od języka polskiego, gramatyki, potem ewentualnie kolarstwo.

Oh, wybacz, że nie jestem mistrzem w języku polskim, ale wezmę to pod uwagę :) No, ale myślę, że przyda mi się ta rada podczas gdy będę jeździł w lesie. Pozdrawiam. 

19 minut temu, Darom napisał:

Przepraszam, że tak się wtrącę w tę dyskusje. Ale raz czytałem na z jednym z forów, że taki rower do 4 tysięcy to jest raczej do jazdy po bułki do sklepu i z powrotem. A jeśli natomiast ktoś kocha kolarstwo, pasjonuje się tym i chce mieć naprawdę dobrej klasy sprzęt - choćby nawet do udziału w takich zawodach sportowych to niestety musi zainwestować w taki rower ponad 10 tysięcy czy nawet 15 tysięcy. Są też i ludzie, którzy mają rowery za ponad 20 tysięcy i o nich można powiedzieć, że mają naprawdę dobre maszyny wysokiej klasy.  Co do używanych rowerów to lepiej takich nie kupować. Bo kupisz jakiegoś rupiecia, który wcale na takiego nie wygląda - potem musisz w to inwestować kolejną kasę na wymianę części. A to wszystko kosztuje niestety. Ja jakbym miał używany rower odnawiać, dokupować części itd. to wolałbym odłożyć i kupić o niebo lepszy zdecydowanie nowy rower w sklepie. Ale tak jak piszesz, że jesteś na etapie uczenia się to taki rower za 4 tysiące w zupełności Ci wystarczy. 

Osobiście uważam, że jeśli ktoś chce startować w zawodach każdych, jeździ na te zawody ciągle po Polsce i tak dalej, to niech inwestuje w sprzęt za 10, 15, 20 tysięcy. Ja chcę głównie jeździć dla siebie a zawody traktuję tylko, jako sprawdzian nic nie więcej. Na zawodach też chcę się uczyć, jazdy i zachowań na maratonach, po nich będę wyciągał wnioski co zrobiłem źle, co robiłem dobrze i co jest do poprawy. Nie chcę być na pierwszym miejscu na zawodach czy w top 10. Chcę pojechać jak najlepiej - płynnie itp, bezpiecznie dla siebie i innych. Mam dwa cztery sklepy u siebie w mieście gdzie mogę kupić dobry sprzęt, w dobrej cenie, ale to tylko marzenie na razie :) 

Edytowane przez Skibson
Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Darom napisał:

Przepraszam, że tak się wtrącę w tę dyskusje. Ale raz czytałem na z jednym z forów, że taki rower do 4 tysięcy to jest raczej do jazdy po bułki do sklepu i z powrotem. A jeśli natomiast ktoś kocha kolarstwo, pasjonuje się tym i chce mieć naprawdę dobrej klasy sprzęt - choćby nawet do udziału w takich zawodach sportowych to niestety musi zainwestować w taki rower ponad 10 tysięcy czy nawet 15 tysięcy. Są też i ludzie, którzy mają rowery za ponad 20 tysięcy i o nich można powiedzieć, że mają naprawdę dobre maszyny wysokiej klasy. 

Zapomnieli Ci jeszcze powiedzieć że jeżeli już masz rower za 20k i nie jest w kolorze czerwonym, to kompletnie się nie nadaje. Po prostu te czerwone są szybsze, wiem bo czytam również dużo na forach.

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, Tuptam napisał:

Zapomnieli Ci jeszcze powiedzieć że jeżeli już masz rower za 20k i nie jest w kolorze czerwonym, to kompletnie się nie nadaje. Po prostu te czerwone są szybsze, wiem bo czytam również dużo na forach.

Preferuję czarno-białe, te pewnie są wolniejsze :V

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

generalnie to kilka lat jezdzilem na szosie ze stara slabej jakosci alu rama, jeszcze gorszym widelcem oraz kolami za 100zł (przedmie 1100g, tylne z wolnobiegiem 1700g). Napęd miałem rownie śmieciowy bo prawa klamkomanetka 10s, wolnobieg 7s, lewa klamkomanetka zepsuta (tylko hamowala), korba 2s oraz brak przedniej przerzutki. Przekrój opon był kwadratowy (z jednej wychodziła miejscami wewnętrzna wartstwa (taka czerwona). Na 175cm rozmiar ramy był 61cm (czyli taka na 190cm+) Jezdziłem na takiej konfiguracji 4-5 lat aż w końcu udało mi się w tym roku odłożyć pieniądzę na ramę w moim rozmiarze oraz nowe koła (za komplet zapłaciłem 300zł więc budżetowe) i normalny napęd 2x10 (tylko kasete musiałem dokupić. zepsutą klamkomanetkę wymieniłem rok temu z myślą "kiedys się przyda). 

Efekt? Jak na niego usiadłem to zacząłem płakać ze szczęścia, że takie cudo udało mi się zbudować po tylu latach jeżdżenia na "złomku".

Więc nie ma co wydawać kasę na siłe, jezdzij na tym co masz, jak sie wprawisz i przesiadziesz na "zasłużony" sprzęt to dopiero będzie szczęście.

pozdro

Odnośnik do komentarza
W dniu 28.08.2018 o 22:47, kadusia napisał:

generalnie to kilka lat jezdzilem na szosie ze stara slabej jakosci alu rama, jeszcze gorszym widelcem oraz kolami za 100zł (przedmie 1100g, tylne z wolnobiegiem 1700g). Napęd miałem rownie śmieciowy bo prawa klamkomanetka 10s, wolnobieg 7s, lewa klamkomanetka zepsuta (tylko hamowala), korba 2s oraz brak przedniej przerzutki. Przekrój opon był kwadratowy (z jednej wychodziła miejscami wewnętrzna wartstwa (taka czerwona). Na 175cm rozmiar ramy był 61cm (czyli taka na 190cm+) Jezdziłem na takiej konfiguracji 4-5 lat aż w końcu udało mi się w tym roku odłożyć pieniądzę na ramę w moim rozmiarze oraz nowe koła (za komplet zapłaciłem 300zł więc budżetowe) i normalny napęd 2x10 (tylko kasete musiałem dokupić. zepsutą klamkomanetkę wymieniłem rok temu z myślą "kiedys się przyda). 

Efekt? Jak na niego usiadłem to zacząłem płakać ze szczęścia, że takie cudo udało mi się zbudować po tylu latach jeżdżenia na "złomku".

Więc nie ma co wydawać kasę na siłe, jezdzij na tym co masz, jak sie wprawisz i przesiadziesz na "zasłużony" sprzęt to dopiero będzie szczęście.

pozdro

Miałem podobną sytuację. Zacząłem kręcić 2 lata temu na 15 letnim rowerze. Przerzutki działały tragicznie, klocki hamulcowe były starte całkowicie a koła robiły piękne ósemki podczas obrotu. Mogłem oczywiście wtedy stwierdzić, że idę do sklepu, kupuję nowy rower i drogi strój kolarski. Idealny zestaw do zrobienia selfie z rowerem podczas przejażdżki. Znam jednak zbyt wiele osób które poszły tą drogą i na zrobieniu selfie się skończyło. I potem te sprzęty kiszą się po piwnicach a odzież kolarska zjadana jest przez mole. Właściciel tego wszystkiego kupuje natomiast sprzęt do biegania bo stwierdził, że kolarstwo jednak nie jest tym co mu się podoba. Dużo lepszym rozwiązaniem jest jazda na tym co Posiadasz. Jakiego rzęcha byś nie miał to zwykle idzie go za małe pieniądze doprowadzić do stanu jako takiej używalności. Linki przerzutek i hamulców wymienić można za grosze a osprzęt najniższych grup też dużo pieniędzy nie kosztuje. Wystarczy żeby parę sezonów pojeździć a w tym czasie można odkładać pieniądze na zakup wymarzonego sprzętu. Jeśli po tych kilku sezonach pasja do kolarstwa pozostanie to będzie to oznaka, że warto ten sprzęt kupić. Sam właśnie tak zrobiłem i uważam to za świetną decyzję. Kupiłem jednak rower wart niecałe 3 tys zł i odczułem naprawdę dużą różnicę po przesiadce.

Świat rowerowy przeżarty jest marketingiem producentów sprzętu. Zawsze ceniłem filmy Daniela, który potrafi powiedzieć o tym, że sprzęt nie ma znaczenia i że liczy się pasja. Z drugiej jednak strony pojawia się na kanale Szajbajka sporo filmów pokazujących rowery z nowych kolekcji (i to przypadkiem modele przekraczające możliwości zwykłego Kowalskiego). Podobnie jest zresztą na kanałach innych bloggerów. Niby pasja jest najważniejsza i sprzęt nie ma znaczenia, ale jednak na Krossach za 1,5 tys zł to raczej mało który blogger jeździ (a takie rowery stanowią większość asortymentu sprzedawanego w polskich sklepach). Dobrze wiem, że wynika to z polityki marketingowej producentów sprzętu ale fakt jest taki, że widz może odnieść wrażenie, że rower na którym da się jeździć musi kosztować kilka razy tyle niż to co aktualnie ma. Ważne jest aby być tego świadomym i nie dawać się złapać w tą pułapkę. Oczywiste bowiem jest, że producenci będą robić wszystko aby kreować u nas potrzebę zakupu coraz droższego sprzętu. Jeśli (jakimś cudem) nagle Polacy zaczną kupować rowery za 20 tys zł. to nagle okaże się, że to rzęchy a prawdziwi zawodowcy jeżdżą na sprzęcie wartym 40 tys zł. 

W związku z tym, uważam, że należy podchodzić do wyścigu sprzętowego zdroworozsądkowo. Zwłaszcza jeśli kręcenie jest tylko czyjąś pasją a nie pracą. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, edmundo napisał:

Niby pasja jest najważniejsza i sprzęt nie ma znaczenia, ale jednak na Krossach za 1,5 tys zł to raczej mało który blogger jeździ (a takie rowery stanowią większość asortymentu sprzedawanego w polskich sklepach).

Pasja jest najważniejsza ale pomijając kwestię, że "blogerzy" nie jeżdżą zwykle na własnych rowerach to trzeba na to spojrzeć też z innej strony.

Im więcej jeździsz tym lepszego sprzętu potrzebujesz. Po co kupować budżetowy rower dla przeciętnego kowalskiego (który pojeździ miesiąc i mu się znudzi) jeśli u osoby spędzającej na siodełku powiedzmy te 2 godzinny dziennie wytrzyma sezon sezony i będzie nadawał się na śmietnik - a w ciągu tego roku i tak coś się wysypie. BTW znajomy na wiosnę zaczął jeździć  rowerem za 1000 zł do pracy, do tej pory zrobił jakieś 2000km a w rower włożył kilkaset złotych w części, które się po prostu zużyły. Łańcuch, wolnobieg, korba, linki, manetki. Do tego koła nadają się do drugiego już centrowania. Co to za frajda z jazdy kiedy cały czas musisz grzebać w rowerze a jadąc nasłuchiwać co trzeszczy

Edytowane przez SzpiceR
Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, edmundo napisał:

 Niby pasja jest najważniejsza i sprzęt nie ma znaczenia, ale jednak na Krossach za 1,5 tys zł to raczej mało który blogger jeździ (a takie rowery stanowią większość asortymentu sprzedawanego w polskich sklepach). Dobrze wiem, że wynika to z polityki marketingowej producentów sprzętu ale fakt jest taki, że widz może odnieść wrażenie, że rower na którym da się jeździć musi kosztować kilka razy tyle niż to co aktualnie ma. Ważne jest aby być tego świadomym i nie dawać się złapać w tą pułapkę. Oczywiste bowiem jest, że producenci będą robić wszystko aby kreować u nas potrzebę zakupu coraz droższego sprzętu. Jeśli (jakimś cudem) nagle Polacy zaczną kupować rowery za 20 tys zł. to nagle okaże się, że to rzęchy a prawdziwi zawodowcy jeżdżą na sprzęcie wartym 40 tys zł. 

Z tym zakupem coraz droższego roweru to zupełnie nie jest tak. W Polsce najwięcej zarabia się na bardzo tanich rowerach i na chwilę obecną nic się nie zmieni. Na czym zarabia najwięcej Giant, Kross, Romet, czy taki Decathon? To samo dotyczy producentów osprzętu czy innych części. Najwięcej zarabia się nie na XTR'e tylko Deore i niżej. To jest największy kawałek tortu a nie drogie czy bardzo drogie rowery. Sram robi w tej chwili drogie i bardzo drogie graty a w porównaniu do Shimano nadal jest karłem biorąc pod uwagę wolumen tego co dostarcza producentom ram i co my jako klienci kupujemy. 

W temacie, to drogie i bardzo drogie rowery są w sumie dla zawodników. Wiele z nich nawet takie za 30K to zwykle słaby rower gdyby brać pod uwagę naprawdę bardzo konkretną eksploatacje w ciężkich warunkach. Dlatego za bardzo nie rozumie tego "ślinienia się" na sprzęt za grubą kasę. Najlepsze rowery HT to takie z przedziału 5-10K wliczając politykę rabatową a takie z Deca nawet mniej. 

Edytowane przez Ares
Odnośnik do komentarza
W dniu 4.08.2018 o 12:37, Skibson napisał:

. Przyznam się, że oglądam też dużo "video" jak inni jeźdżą, jakiś "poradniki" głównie od Szaja.

Sprawdź na czym Szajbajk zaczynał swoją szajbę...

Edytowane przez piotr.solek
Odnośnik do komentarza

To i ja dorzucę swoją historię.

30 lat temu, z pieniędzy zebranych na komunię, tata kupił mi rower z przerzutkami. Była to Kometa firmy Romet. Dokładnie taka: http://www.encyklopediarowerowa.pl/kometa.html Miała przerzutkę, a biegi zmieniało się na słuch manetką na ramie. Jako dziecko byłam drobniejsza od rówieśników i musiało minąć sporo czasu, zanim udało mi się usiąść na siodełku i dosięgnąć pedałów - rower był na mnie sporo za duży. Ujeżdżałam go więc głównie na stojaka, spędzając na nim cały wolny czas. W moich dziecięcych oczach, ten rower był po prostu piękny. Łańcucha nie smarowałam nigdy, żadnych części w nim nie wymieniałam, opony do samego końca były oryginalne i w zasadzie, to ten rower był chyba niezniszczalny.

Podczas studiów miałam długą przerwę od roweru, ale gdy wyszłam za mąż, razem z mężem postanowiliśmy sprawić sobie nowe rowery. Byliśmy wtedy goli i weseli, ale udało się znaleźć dużą promocję na rowery marki Kronan. Ja wybrałam damską wersję, a mąż męską. Cechą wspólną tych rowerów był napęd 1:1 i spora waga. Do tego były całe czarne i miały tablice rejestracyjne (szał na dzielni). Po pewnym czasie Król Małżonek odłożył trochę grosza i zainstalował nam po piaście Nexus z 8 biegami. Prędkość, jaką udawało mi się utrzymywać na tym rowerze to było zawrotne 23km/h - tak, dokładnie 23. Powyżej tej wartości miałam po krótkim czasie odcięcie. Obecnie mąż nadal posiada ten rower i służy mu za bułkowóz, a mój dałam tacie.

Przyjaciółka moja postanowiła zmienić rower, gdyż ten przez nią posiadany był na nią za mały. Postanowiłam odkupić od niej sprzęt, gdyż na mnie powinien być akurat, a był to aluminiowy i lekki (w porównaniu do Kronana) stary Giant Boulder Team (rok produkcji 2000). 3 lata temu nabyłam więc swój pierwszy rower MTB, który był rozklekotany i do manetek Srama miał założoną przerzutkę Shimano, więc wchodził co któryś bieg, ale na taki właśnie rower mogłam sobie finansowo wtedy pozwolić (zawrotne 250 złotych za niego dałam). Zakochałam się w tym rowerze, bo jechał tak lekko w porównaniu do Kronana, że jazda stała się przyjemnością. Z czasem powymieniałam części, dokształciłam się w technicznych aspektach budowy roweru, przeliczyłam, że wizyta w serwisie kosztuje mnie tyle samo, co klucz potrzebny do naprawy i wsiąkłam w to cała razem z mieszkaniem ;) 

Obecnie w stajni mam karbonową Meridę, fulla (Kross Soil) i mojego kochanego starego Gianta, którego cały czas ujeżdżam i jazda na nim sprawia mi wciąż masę frajdy. Gdyby mi ktoś 3 lata temu powiedział, że w domu będę mieć rowery o równowartości samochodu, to bym się w głowę popukała, bo dla mnie wtedy drogi rower, to był taki za 1500 złotych, a za 3000, to już chyba sam jeździł. 

Tak więc, jeśli obecnie nie masz pieniędzy, to się nie przejmuj, ale cały czas miej w tyle głowy, że kiedyś sobie to kupisz. Oglądaj wymarzone części i planuj, a potem szukaj na wyprzedażach, kombinuj z możliwością dodatkowego zarobku i miej cel przed sobą. U mnie się to cały czas sprawdza - nawet jeśli w danej chwili nie mogę sobie na coś pozwolić, to chowam to pragnienie do szuflady w mózgu i realizuję przy nadarzającej się okazji. A te okazje, jeśli się o czymś intensywnie myśli i nie rezygnuje z marzeń, jakoś się w końcu pojawiają.

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Sziva napisał:

To i ja dorzucę swoją historię.

30 lat temu, z pieniędzy zebranych na komunię, tata kupił mi rower z przerzutkami. Była to Kometa firmy Romet. Dokładnie taka: http://www.encyklopediarowerowa.pl/kometa.html Miała przerzutkę, a biegi zmieniało się na słuch manetką na ramie. Jako dziecko byłam drobniejsza od rówieśników i musiało minąć sporo czasu, zanim udało mi się usiąść na siodełku i dosięgnąć pedałów - rower był na mnie sporo za duży. Ujeżdżałam go więc głównie na stojaka, spędzając na nim cały wolny czas. W moich dziecięcych oczach, ten rower był po prostu piękny. Łańcucha nie smarowałam nigdy, żadnych części w nim nie wymieniałam, opony do samego końca były oryginalne i w zasadzie, to ten rower był chyba niezniszczalny.

Podczas studiów miałam długą przerwę od roweru, ale gdy wyszłam za mąż, razem z mężem postanowiliśmy sprawić sobie nowe rowery. Byliśmy wtedy goli i weseli, ale udało się znaleźć dużą promocję na rowery marki Kronan. Ja wybrałam damską wersję, a mąż męską. Cechą wspólną tych rowerów był napęd 1:1 i spora waga. Do tego były całe czarne i miały tablice rejestracyjne (szał na dzielni). Po pewnym czasie Król Małżonek odłożył trochę grosza i zainstalował nam po piaście Nexus z 8 biegami. Prędkość, jaką udawało mi się utrzymywać na tym rowerze to było zawrotne 23km/h - tak, dokładnie 23. Powyżej tej wartości miałam po krótkim czasie odcięcie. Obecnie mąż nadal posiada ten rower i służy mu za bułkowóz, a mój dałam tacie.

Przyjaciółka moja postanowiła zmienić rower, gdyż ten przez nią posiadany był na nią za mały. Postanowiłam odkupić od niej sprzęt, gdyż na mnie powinien być akurat, a był to aluminiowy i lekki (w porównaniu do Kronana) stary Giant Boulder Team (rok produkcji 2000). 3 lata temu nabyłam więc swój pierwszy rower MTB, który był rozklekotany i do manetek Srama miał założoną przerzutkę Shimano, więc wchodził co któryś bieg, ale na taki właśnie rower mogłam sobie finansowo wtedy pozwolić (zawrotne 250 złotych za niego dałam). Zakochałam się w tym rowerze, bo jechał tak lekko w porównaniu do Kronana, że jazda stała się przyjemnością. Z czasem powymieniałam części, dokształciłam się w technicznych aspektach budowy roweru, przeliczyłam, że wizyta w serwisie kosztuje mnie tyle samo, co klucz potrzebny do naprawy i wsiąkłam w to cała razem z mieszkaniem ;) 

Obecnie w stajni mam karbonową Meridę, fulla (Kross Soil) i mojego kochanego starego Gianta, którego cały czas ujeżdżam i jazda na nim sprawia mi wciąż masę frajdy. Gdyby mi ktoś 3 lata temu powiedział, że w domu będę mieć rowery o równowartości samochodu, to bym się w głowę popukała, bo dla mnie wtedy drogi rower, to był taki za 1500 złotych, a za 3000, to już chyba sam jeździł. 

Tak więc, jeśli obecnie nie masz pieniędzy, to się nie przejmuj, ale cały czas miej w tyle głowy, że kiedyś sobie to kupisz. Oglądaj wymarzone części i planuj, a potem szukaj na wyprzedażach, kombinuj z możliwością dodatkowego zarobku i miej cel przed sobą. U mnie się to cały czas sprawdza - nawet jeśli w danej chwili nie mogę sobie na coś pozwolić, to chowam to pragnienie do szuflady w mózgu i realizuję przy nadarzającej się okazji. A te okazje, jeśli się o czymś intensywnie myśli i nie rezygnuje z marzeń, jakoś się w końcu pojawiają.

Piękna historia. Jak pisałem wyżej, kupiłem Trek Madone Al2, rower szosowy na osprzecie clarisa, karbonowym widelcu i Alu ramie. Zwie się, Truskaweczka :D Myślę o wkreceniu się w kolarstwo amatorsko. 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Skibson napisał:

Piękna historia. Jak pisałem wyżej, kupiłem Trek Madone Al2, rower szosowy na osprzecie clarisa, karbonowym widelcu i Alu ramie. Zwie się, Truskaweczka :D Myślę o wkreceniu się w kolarstwo amatorsko. 

Powodzenia bracie!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...