Skocz do zawartości

Niedosłuch i nerki


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Skoro powstał taki dział, to może podzielę się swoim problemem. W 2007 roku prowadziłam badania na uczelni i nieświadomie załatwiłam się toksynami organicznymi. W związku z tym mam zaorane nerki i posiadam niedosłuch obustronny, a od 2010 roku noszę aparaty słuchowe. Moja wada polega na tym, że mam upośledzone słyszenie wysokich tonów, a więc często słyszę, że ktoś coś mówi, ale nie rozumiem co. Czasami sobie sama dopowiem czego nie dosłyszałam i wychodzą z tego różne historie - najczęściej śmieszne.  

Moje aparaty są nauszne, a nie douszne. Podczas jazdy na rowerze nie stanowi to specjalnego problemu z dwoma wyjątkami. W przypadku, gdy pod kask zakładam czapkę lub bandanę, muszę uważać, aby za mocno nie przycisnąć uszu do aparatów, bo inaczej szybko się dowiaduję, że małżowiny uszne można sobie boleśnie odgnieść. Drugi problem stanowi pot - raz na biegówkach tak zapociłam aparaty, że piszczały mi samoczynnie do końca dnia. Po każdej jeździe wkładam aparaty do szczelnych pudełek z pochłaniaczami wilgoci, a gdy mam jechać przez teren, gdzie dokładne rozumienie mowy nie stanowi czynnika koniecznego do przeżycia, aparaty zwyczajnie ściągam.

Co do nerek, to musowo trzeba zawczasu uzupełniać płyny i ograniczać sól w życiu codziennym. Szczególną uwagę trzeba zwracać na to, czy pije się wodę źródlaną czy wysokozmineralizowaną i jaka ilość poszczególnych jonów znajduje się w danej wodzie. Dodatkowym problemem jest konieczność ograniczonego opalania się w  słońcu. Trzeba się smarować kremami z filtrem 50+ i raczej zasłaniać niż odkrywać ramiona i nogi.

Jedno tylko jest pewne - jak się chce, to można wszystko, a jak się nie chce, to każda wymówka będzie dobra.

Gdyby był na forum ktoś jeszcze z takimi wadami, to chętnie wymienię się doświadczeniami.

 

Odnośnik do komentarza
38 minut temu, Sziva napisał:

 W 2007 roku prowadziłam badania na uczelni i nieświadomie załatwiłam się toksynami organicznymi.

 

Możesz rozwinąć temat? Nie znam się na tych sprawach ale zaciekawiło mnie jak to mogło się stać.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, martinb3 napisał:

Możesz rozwinąć temat? Nie znam się na tych sprawach ale zaciekawiło mnie jak to mogło się stać.

W ramach doktoratu na politechnice przeprowadzałam doświadczenia w skali półtechnicznej. Suszyłam za pomocą mikrofal rzepak. Na jeden wsad wchodziło mi, do specjalnie w tym celu zaprojektowanego i wykonanego zbiornika, pół tony rzepaku. Jedno badanie trwało kilka dni, a po tym czasie trzeba było rzepak ze zbiornika usunąć. Usuwałam go za pomocą wiadra (będąc przewieszoną przez krawędź zbiornika) i w ten sposób nawdychałam się oparów. Na początku dostawałam po takim usuwaniu gorączki, która potem szybko znikała. Nie przejmowałam się tym,  gdyż cóż mogło być w rzepaku szkodliwego. Terminy goniły, ja już praktycznie z hali technologicznej wychodziłam jedynie na spanie do domu. W ramach doświadczeń przerobiłam tak około 5 ton rzepaku. Po ostatnim doświadczeniu strzeliły mi nerki. Okazało się, że mikrofale prawdopodobnie przekonwertowały jakiś związek w rzepaku i był on toksyczny. Sukcesywnie trułam się tym związkiem i organizm w końcu nie wytrzymał. Co to konkretnie było, tego nikt nie wie, bo przy doświadczeniach pracowałam sama, a przerobiony rzepak był zabierany przez jednego z pracowników i palony w piecu (palił się lepiej niż węgiel). Ostatnia partia też spłonęła zanim ktokolwiek pomyślał o zbadaniu próbek. Chętnych na powtórzenie eksperymentu też już nie było. Po dwóch latach od tego doświadczenia przestałam rozumieć, co ludzie do mnie mówią. Okazało się, że przy okazji nerek poszły mi też nerwy w uszach i tak stopniowo słuch mi się pogarszał i nadal pogarsza. Ostatecznie mam stopień doktora, dziurawe nerki i niedosłuch.

Lekarze ostrzegli mnie, że kolejnego zatrucia mogę już nie przeżyć, więc zaraz po obronie pożegnałam się z uczelnią i rozpoczęłam pracę w biurze projektowym. Noszę aparaty słuchowe (codziennie dziękując niebiosom, że żyję w takich czasach, w których aparaty już zostały wynalezione) i jestem pod stałą opieką nefrologiczną. Ale grunt, to się nie poddawać i cieszyć z życia :)

Odnośnik do komentarza

Nie, bo nefrolog ostrzegł mnie, że po takim zatruciu nawet mała ilość może być dla mnie zabójcza. Nie wiadomo też do końca, czy to coś w samym rzepaku było czy też np. jakieś pestycydy lub inne związki, którymi rzepak z tamtego wypustu był opryskiwany itp. Próbki spłonęły i mimo, że przypadek ciekawy, to nie ma chętnych do powtórki.

Odnośnik do komentarza

Dziekan przedłużył mi o rok studia wraz ze stypendium, bo pół roku zajęło mi dojście do siebie, a promotor modlił się o moje zdrowie. W zasadzie to nikt nie był tutaj winny, bo całe stanowisko badawcze i sam eksperyment wymyśliłam i zrealizowałam ja sama. Uczelnia udostępniła mi miejsce w hali technologicznej (hala była nowa po generalnym remoncie) i pod kątem bezpieczeństwa wszystko było ok. Nie było przesłanek do tego, że może to być w ten sposób niebezpieczne, więc nikt się nawet nie spodziewał, że może dojść do zatrucia. Ani ja, ani promotor nie zakwalifikowaliśmy rzepaku, jako materiał niebezpieczny. Zresztą, kto mógł przypuszczać, że coś takiego się wydarzy? Zwyczajny pech i tyle.

Odnośnik do komentarza

Mam kłębuszkowe zapalenie nerek i tym samym erytrocyturię, która raz jest większa, a raz mniejsza. Nerki póki co działają, ale wystarczy obciążyć je i bywa tak sobie (nawet zwykły katar potrafi dać się we znaki). Podobno do 50-tki spokojnie dojadę, a potem zobaczymy. Dietę mam małosolną i muszę dużo pić - wystarczy jeden dzień z mniejszą ilością wody i już nerki bolą.

Odnośnik do komentarza

Nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo musisz być upartą kobietą, żeby sprostać tylu przeciwnością losu. Piszę "upartą" w pozytywnym sensie :) Chciałabym życzyć Ci powrotu do zdrowia, ale domniemam, że jest to trwała wada słuchu. Podziwiam Twoją odwagę, że mimo problemu z nerkami nie rezygnujesz ze sportu. Pozdrawiam i chylę czoła. 

Edytowane przez Beata K
Odnośnik do komentarza

A ja mam niedosłuch ucha prawego w stopniu lekkim;/ aparatu na szczęście jeszcze nie noszę. A słońca też muszę unikać z powodu leków które muszę brać;/ a mam nadzieje że już nie długo się to skończy;/ Dwa lata się męczę z rumieniem wielopostaciowym ;/ tak na pocieszenie ci napisałem :)

Odnośnik do komentarza

Co do nerek miałem kiedyś spore ubytki kamienicy nerkowej w młodym wieku. Był taki rok że nie szło się przejechać na rowerze nawet do sklepu miałem mieć rozbijane ultra dzwiękowo, przez cewkę moczową. Lecz pomogły mi przepisane przez lekarza tabletki które rozpuszczały w jakiś sposób kamień w nerkach co pomogło bo miałem ponad 8mm w obu nerkach po pół roku już 4mm i po roku znikome ilości. Musiałem pilnować się z dużą ilością picia i zapomnieć o soli o o wstępującej w niej potrawach.

Co do wzroku kiedyś pracowałem w hydraulice gdzie bardzo mało przebywało się na dworze a najczęściej w zaciemnionych budynkach. Co potem ziściło się na z normalnym wychodzeniem podczas dnia gdy świeci słońce. Bez okularów przeciwsłonecznych nie ruszam się w dni gdzie słoneczko świeci intensywnie ponieważ na wieczór przechodzi mnie bardzo bolesny ból gałek podobny do bólu gdzie kiedyś chorowałem na niestabilne wyrównywanie ciśnienia gałki ocznej, ból porównać można do bólu rozsadzania gałki ocznej :P

Odnośnik do komentarza

@Sziva  a jak radzisz sobie z pojazdami nadjeżdżającymi zza Ciebie? Moja córka mająca duży niedosłuch, ale zaimplantowana obustronnie swobodnie rozmawia i funkcjonuje, jednak na rowerze widzę duże problemy z usłyszeniem nadjeżdżających zza niej samochodów czy innych rowerzystów. Póki co radzimy sobie wykorzystując jej mikrofon bezprzewodowy (przekazuje jej dźwięk bezpośrednio do procesora dźwięku nawet z kilkudziesięciu metrów), ale nie zawsze będę z nią jeździł....

 

Edytowane przez pizzaq
Odnośnik do komentarza

Auta słyszę, ale są różne rodzaje niedosłuchu. Ja mam głównie problem ze zrozumieniem mowy, bo nie słyszę dobrze wysokich tonów, a ostatnio i średnie zaczęły mi lecieć. Aparaty nadrabiają te straty, ale nawet bez nich nie jestem zupełnie głucha. Niestety, wraz utratą zdolności słyszenia pojawiła się nadwrażliwość na wysokie tony. Raz mnie przyjaciółka zbierała z podłogi w tramwaju, gdy ten zaczął z piskiem i wizgiem hamować, a ja miałam wrażenie, że coś mi się w mózg wbiło i się w nim obraca. Nawet nie wiem kiedy klęczałam na podłodze i zatykałam rękami uszy, a z oczu mi łzy leciały ciurkiem. Jak już zaczęły do mnie docierać bodźce zewnętrzne, zorientowałam się, że koleżanka chwyta mnie za ręce i krzyczy do mnie: Zdejmij aparaty, zdejmij aparaty!

Ostatnio w pracy włączyli nam syrenę alarmową, to miałam z tym podobne przeboje. Gdyby ktoś miał taki przenikliwy dźwięk klaksonu, to by mnie pewnie z roweru zmiotło.

 

Może dla córki lusterko na kierownicę byłoby rozwiązaniem?

Odnośnik do komentarza

Lusterko może być rozwiązaniem, ale jednak pozostaje duże martwe pole (z autopsji), a sytuacja może zmieniać się często. Dzięki za odpowiedź i życzę jak najmniej podobnych przygód.

Odnośnik do komentarza

A ten mikrofon bezprzewodowy może można jakoś na kasku zamontować. Ewentualnie kupić takie ustrojstwo w wersji mini jako wspomagacz aparatów i przymocować gdzieś na rower. Nie wiem tylko jak to na wiatr reaguje, ale można takie włochate cuś kupić na mikrofon.

Kamera pod siodełkiem z obrazem na kierownicy też byłaby rozwiązaniem.

Odnośnik do komentarza

Witaj w klubie :) Także jestem osobą niedosłyszącą, a raczej niesłyszącą bo zostały mi tylko resztki słuchu. Wszczepienie implantu słuchowego bardzo mi pomogło, można powiedzieć, że wróciłem do świata słyszących. Nadal jednak mam duże problemy z rozumieniem słów, ale inne dźwięki słyszę dobrze. 

Pierwszy sezon startuję w zawodach MTB - czasem w implancie, czasem bez (kiedy pada deszcz). Nie doświadczyłem jeszcze większych problemów z wyprzedzającymi mnie zawodnikami na trasie, ale ja ostrożnie jeżdżę i często się odwracam. Problem za to jest z doborem kasku aby nie "ściągał" mi implantu. 

Żałuję tylko, że nie ma wodoodpornych implantów, bardzo ułatwiło by mi to starty w maratonach MTB. 

Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia na trasach 

Odnośnik do komentarza
W dniu 14.11.2017 o 12:32, pizzaq napisał:

Moja córka mająca duży niedosłuch, ale zaimplantowana obustronnie

 

4 godziny temu, danielkordos napisał:

Problem za to jest z doborem kasku aby nie "ściągał" mi implantu.

No własnie - udało się dobrać jakieś kaski do jazdy przy założonych w implantach? Możecie zaproponować jakieś modele? 

Odnośnik do komentarza

To ja się podpinam pod nerki. W lipcu się dowiedziałem, że się urodziłem tylko z jedną :)

Shiva, masz jakiegoś ogarniętego nefrologa we Wro? Bo jedna, na którą trafiłem już mnie praktycznie uśmierciła mimo, że wyniki mam prawie książkowe. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Łukasz_P napisał:

To ja się podpinam pod nerki. W lipcu się dowiedziałem, że się urodziłem tylko z jedną :)

Shiva, masz jakiegoś ogarniętego nefrologa we Wro? Bo jedna, na którą trafiłem już mnie praktycznie uśmierciła mimo, że wyniki mam prawie książkowe. 

Mam. Zaraz dam Ci namiar na PW.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...