Administrator SzajBajk Opublikowano 29 Marca 2017 Administrator Opublikowano 29 Marca 2017 Na kolejnych zawodach MTB w tym roku spotykam osoby, które startują po raz pierwszy. Co poradzilibyście nowicjuszom w kwestii przygotowań i zachowania się na trasie? Moje wnioski zawarłem w relacji z Trzebani. 2
Tomek Opublikowano 2 Kwietnia 2017 Opublikowano 2 Kwietnia 2017 Oglądanie Twoich kanałów i innych gości z taką samą zajawka wiele pomoże. Twój film powyżej chyba mówi wszystko. NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ
MZoltowski Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Opublikowano 4 Kwietnia 2017 Że tak sam sobie zacytuję ... Cytat 1. Największym błędem większości początkujących (i, niestety, nie tylko) jest zbyt mocny początek, który powoduje, że w okolicy połowy trasy wyścig się dla nich kończy, a zaczyna się walka o życie. 2. Kolejna sprawa - zupełne nieprzygotowanie techniczne. Niestety, wielu początkujących nie objeżdża się w piaskach czy na technicznych odcinkach co powoduje, że stanowią ogromne zagrożenie w przypadku, gdy trudny odcinek trafi się na trasie zawodów. To samo tyczy się zjazdów - początkujący usiłują przełamywać się na zjazdach dopiero na zawodach, jadą ponad swoje możliwości a to wszystko do pewnego momentu... 3. Początkujący boją się też usiąść komuś na chwilę na kole tylko usiłują na siłę wyprzedzać kiedy tylko są szybsi o kilka km/h niezależnie od terenu. Tym samym na wąskich ścieżkach, zwłaszcza na początku zawodów, słyszymy "LEWAAAAAAA KUR..." kiedy nawet nie ma jak ustąpić miejsca, a za kilka km ten sam "cwaniak" ledwie się już toczy bo się wyjechał na początku. 4. Brak szacunku dla innych uczestników i niekorzystanie z doświadczenia tych, którzy startują już dość długo. Te osoby nie bez powodu zachowują się na trasie w taki a nie inny sposób, ustępują grzecznie miejsca, jak mają parę w płucach, to krzykną "dziękuję!" za ustąpienie miejsca, nie bez powodu używają na trasie hamulców (!!!), rozglądają się, oglądają przez ramię, często wiedzą równie dobrze co się dzieje z przodu jak i z tyłu. Tymczasem początkujący zamiast szukać przykładu, pytać i uczyć się tych zachowań jedzie zupełnie na odwrót. To skutkuje masą bardzo niebezpiecznych sytuacji, zajeżdżaniem drogi etc... 5. Przerost ambicji... Tyle mi przyszło do głowy. Jak temu zapobiec? Spróbuję ! 1. Fajnie jest mieć na zawodach chociaż pulsometr i wiedzieć gdzie znajduje się próg mleczanowy, a jeśli nie ma takiej opcji, to jechać z wrażeniem jazdy poniżej własnych możliwości od początku wyścigu. Będzie jeszcze czas, żeby wyprzedzać. Ci, którzy są bardziej doświadczeni z pulsometrem lub dysponują miernikiem mocy doskonale też wiedzą, że na podjazdach ciśniemy 2 x za mocno tylko po to, żeby na zjazdach kręcić 2 x za słabo. Niestety, to nie powoduje równowagi w organizmie - na dalszych etapach serce i inne mięśnie walczą z nagromadzonym kwasem mlekowym, więc im mniej będziemy jechać powyżej progu, tym więcej sił zachowamy na finisz, gdzie możemy się już kwasić jak ogórki Dlatego warto na podjazdach jechać lekko, z dobrą kadencją, a dokładać na zjazdach jeśli tylko ogarniamy dany zjazd i jest to bezpieczne. 2. Żeby czuć się komfortowo i bezpiecznie na rowerze trzeba na nim... jeździć, to po pierwsze. Po drugie - nie należy bać się trudniejszych odcinków. Też nie lubię treningów w piasku czy po kamieniach, ale podejdź do tego tak - "jak na zawodach będzie piach, kamienie, dziury (whatever), to wszyscy zostaną w miejscu, a ja się po prostu urwę!". To samo tyczy się zjazdów, zacytuję tu SzajBajka z pamięci - "treningi służą do przełamywania się na zjazdach. Na zawodach Twój strach wyznacza ci granicę". Troszkę się to gryzie z tym, co pisałem o dokręcaniu na zjazdach, ale tylko pozornie. Co robić aby dobrze zjeżdżać? Tutaj trening podjazdów jest super - to, co podjedziesz musisz potem zjechać. Wierz mi, że często na zawodach MTB więcej czasu można zrobić dobrym zjazdem niż dobrym podjazdem, bo, wbrew pozorom, niewielu zawodników na maratonach potrafi dobrze zjeżdżać nawet, jak ma uda i łydy przerośnięte od podjeżdżania. 3. Patrz punkt pierwszy, a do tego po prostu myśl na trasie. Obranie odpowiedniego toru jazdy i znalezienie dobrego miejsca do wyprzedzania nie jest proste, ale warto czasem na nie poczekać. Siedząc za zawodnikiem, którego chcesz wyprzedzić, będziesz mógł odpocząć i zebrać siły na atak, dzięki czemu utrzymasz świeżość przez dłuższy czas. Pod koniec zawodów na pęczki wyprzedza się tych, którzy przecenili swoje możliwości. 4. Obserwuj, pytaj i rozmawiaj. Na zawodach warto być ze 2 godzinki szybciej i rozmawiać z bardziej doświadczonymi zawodnikami i korzystać z ich doświadczenia. Naucz się obserwować to, jak oni się zachowują na trasie jeśli tylko masz taką okazję. Powtarzaj wszystko, co może Ci się przydać lub pomoże zachować bezpieczeństwo (słynne już oglądanie się przez ramię przed zmianą "pasa ruchu". Szanuj innych zawodników. Jeśli jedziesz "w pociągu", to nie ciągnij się jak tzw. "parówa" - daj zmianę! Pamiętaj, że to nie jest moment, w którym masz szarpać tempo, masz po prostu utrzymać to, co jechaliście do tej pory, choć wiem, że będzie to bolało. 5. Pamiętaj, że to zawody amatorskie i macie się przede wszystkim dobrze bawić. Nie bez powodu używam liczby mnogiej - to ma być frajda dla każdego, kto startuje, nie tylko dla Ciebie. Tylko tyle i aż tyle. 3
grzechu84 Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Opublikowano 6 Kwietnia 2017 Ostatnio zaliczyłem swoje 4 zawody mtb w życiu, pierwszy raz zastosowałem się do rad min. Szajbajka! To było to ! Jazda sprawiała mi radość a i wynik wydaje mi się niezły jak na moje umiejętności. Wyżej napisano chyba wszystko co powinien wiedzieć początkujący kolarz, natomiast osoby już mające doświadczenie w jeździe a pierwszy raz startujące w zawodach powinny ustawiać się raczej bliżej środka sektora startowego ponieważ to pozwoli uniknąć stania w korkach oraz niepotrzebnego hamowania na zjazdach.
artfal Opublikowano 8 Kwietnia 2017 Opublikowano 8 Kwietnia 2017 Jeżeli chodzi o temat zawodów jestem nowicjuszem, w tym roku byłem na pierwszych zawodach. Zauwżyłem, że zwłaszcza jedna z rad SzajBajka jest mega ważna i jak dla mnie kluczowa. Trzeba jechać własnym tempem od samego początku do końca, nie dając się ponieść emocjom. Nikt od razu nie staje się mistrzem i jadąc na pierwsze zawody raczej mamy marne szanse na wygraną. Tym bardziej, że tak jak to było w moim przypadku nowicjusz startuje z ostatniego sektora i ciężko jest wyprzedzić wszystkich słabszych kolarzy znajdujących się w lepszych sektorach. Oczywiście nie oznaczo to, że nie mamy aktakować i wyprzedzać bo każdy zawodnik przyjeżdza na zawody żeby zdobyć jak najlepsze miejsce. Jednak trzeba pamiętać o tym, że musimy wyprzedzać w tzw. tempo czyli nie robiąc bardzo gwałtownych przyśpieszeń. Zawody to raczej słabe miejsce na trening interwałowy. Prawdziwa walka zaczyna się na kilku ostatnich kilometrach i musimy zachować tyle siły żeby przejechać je pełnym gazem Oczywiście trzeba pamiętać o odpowiednim posiłku przed zawodami i piciem wody w trakcie zawodów. Ja tylko jak miałem okazję to sięgałem po bidon napełniony izotonikiem. Jak się okazało nie jest to takie proste
Korposzczur Opublikowano 14 Kwietnia 2017 Opublikowano 14 Kwietnia 2017 (edytowane) Ja też rok temu zaliczyłem pierwszy maraton. Pomyślałem sobie - kupiłem sprzęt za 3 koła, nawet nie idzie mi tak źle, jeżdżę co weekend (czasy studenckie), więc spróbuję swoich sił. Nie miałem nic poza rowerem. W sobotę przed wyścigiem kupiłem kask, spodenki i koszulkę w centrum handlowym. Wieczorkiem udaliśmy się na objazd trasy - masakra, sam piach, żwir i korzenie. Przeceniłem swoje możliwości. Rzeczywistość okazała się brutalna. Pierwszy start ukazał prawdę i skończyłem na dnie. W zasadzie poprzednicy wszystko powiedzieli. Zakładam, że nowicjusz nie prowadzi systematycznego treningu, a chce zacząć przygodę z cross-country lub inną dziedziną kolarstwa. Dodam kilka uwag: 1. Poznaj teren. Przynajmniej raz przejedź trasę. Jeśli nie masz doświadczenia w jeździe terenowej, start w ciemno to wołanie o kłopoty. W najlepszym scenariuszu będziesz jak zawalidroga na autostradzie. 2. Poznaj możliwości swojego sprzętu. Naucz się płynnie zmieniać biegi. Mi się zdarzyło pomylić manetki i poprowadziłem rower pod górkę. Jeśli masz rower crossowy, upewnij się, że pokonasz nim trasę. 3. Naucz się jeździć po piachu. Jeśli nie masz techniki, nawet opony z agresywnym bieżnikiem nie pomogą. 4. Nie zmęcz się przed startem. Przez tydzień nie wykonuj intensywnych treningów. Zadbaj o regenerację i prawidłową dietę. 5. Weź bidon. Naucz się pić podczas jazdy. Na siłę 30 km da się przejechać bez wody lub izotoniku, ale nie jest to zalecane. Co zjeść przed zawodami? Jest wiele opinii. Wystarczą banany. Są też specjalne batony energetyczne. Kwestia do dyskusji. 6. Kiedy skończysz podjazd, postaraj się wrócić do poprzedniego tempa. Wydawało mi się, że jadę szybko, a faktycznie miałem wrzucony bieg 2-3, 2-4 lub 2-5 (u mnie max to 3-10). 7. Obowiązkowy jest tylko kask, ale jeśli nie masz odzieży rowerowej, to warto kupić przynajmniej koszulkę termoaktywną i spodenki. Nie zakładaj ciemnych okularów do lasu. Pewnie doświadczeni kolarze uznają moją radę za kontrowersyjną, ale rowerzysta musi dostrzec zagrożenia kilka metrów przed nim i szybko na nie zareagować. Przyciemniając obraz opóźniacie czas reakcji i skracacie widoczność. Akurat wtedy nie było owadów, ale bliżej lata i jesieni warto chronić oczy kat 1 lub 2, ew. fotochromy w droższych modelach. 8. Jeśli myślisz o wynikach, zacznij trenować (o tym inny temat). Edytowane 14 Kwietnia 2017 przez Korposzczur
Gość Opublikowano 15 Kwietnia 2017 Opublikowano 15 Kwietnia 2017 No dobra, start startem, a jeśli chodzi o wszelkie kwestie okołowyścigowe, bardziej - powiedzmy - formalne? Na większości tego typu imprez chipy i numery startowe można odebrać dzień wcześniej. Ale jak się nie da dzień wcześniej i trzeba w dniu zawodów, to jak to wygląda - kiedy się stawić, żeby nie stać nerwowo w kolejce gdy sektor się już ustawia na starcie? Jest zazwyczaj oblężenie, czy raczej tylko niedobitki odbierają w dniu zawodów, jak to wygląda zazwyczaj? Jakiś odbiór techniczny trzeba przejść? Co trzeba właściwie dopełnić organizacyjnie i formalnie, zanim się zacznie człowiek krztusić adrenaliną w bloku startowym?
Korposzczur Opublikowano 15 Kwietnia 2017 Opublikowano 15 Kwietnia 2017 (edytowane) Najlepiej przyjść w godzinach otwarcia biura zawodów. Rok temu było czynne w godzinach 8:40-9:50, ale większość osób z mojej kategorii wiekowej przyjechała pół godziny przed startem, czyli ok. 11:30. Ale jak już pójdziesz po numer startowy w ten sam dzień, to tam pozostań aż do startu. Przysłowiowy przyjazd za pięć dwunasta skończy się niepotrzebnym stresem. Co do odbioru technicznego, poczytaj regulamin. Jak dotąd nie spotkałem się z kontrolą sprzętu do zawodów. Zazwyczaj jest tak: 1. Rejestrujesz się przez Internet 2. Przyjeżdżasz do biura zawodów i podpisujesz formularz (weź dowód osobisty) 3. Bierzesz numer startowy i montujesz go na rowerze 4. Czekasz na start twojej grupy wiekowej 5. Stajesz na starcie i ruszasz A ja mam inne pytania: 1. Czy wolno się zatrzymać? Na jak długo? Na maraton wybiera się znajomy, który nie przejedzie 30 km bez przerwy. Drugi problem to picie podczas jazdy - na razie słabo mi to idzie, ale o tym założę inny temat. 2. Czy obowiązuje zasada, że zdublowany zawodnik kończy wyścig na końcu pętli? Edytowane 15 Kwietnia 2017 przez Korposzczur
rank1 Opublikowano 25 Kwietnia 2017 Opublikowano 25 Kwietnia 2017 Ja od siebie dodam: 1. Nie jedź agresywnie na początku, to że wystartujesz jak petarda nie znaczy że dojedziesz pierwszy. Zwykle skończy ci się moc w połowie trasy a później będziesz walczył o to żeby w ogóle dojechać na metę. Jedź swoim tempem i nie daj się prowokować. 2. Pij na prostych łatwych odcinkach. Co do ilości płynu jaki trzeba zabrać? Ja mam ze sobą zawsze 2 bidony, jeden 0,7 drugi 0,5 na około 50km trasy. 3. przy wietrznych prostych odcinkach staraj się trzymać za kimś "na kole" ułatwi ci to jazdę i będziesz mógł troszkę odpocząć gdyż duży opór wiatru bierze na siebie zawodnik przed tobą. 4. Ja osobiście mam jeszcze problem z ubiorem. Jestem zmarzluchem i przed maratonem ubieram się dość ciepło ale na trasie trochę tego żałuje
Annie Opublikowano 28 Kwietnia 2017 Opublikowano 28 Kwietnia 2017 Hej, Dzięki za mnóstwo świetnych porad - bardzo przydały się przy moim pierwszym starcie. Zwłaszcza uwagi o tym jak się zachować na trasie i tematy około-organizacyjne. I tu szybkie pytanko na doprecyzowanie - jak ktoś woła "biorę z lewej!" to wiadomo, gdzie się usunąć, ale okrzyk "lewa!" oznacza, że ktoś pojedzie z lewej czy ja mam się w lewo odsunąć? Mam jeszcze radę dla bardziej nieśmiałych / niezdecydowanych - nie idźcie za moim przykładem i nie dajcie sobie wmówić, że startować w maratonach jest sens tylko i wyłącznie wtedy, gdy walczycie o miejsca w czołówce. Chylę kasku przed tymi, co stali ostatnio na podium, ale widzę też, że doświadczenie, które można zdobyć dojeżdżając choćby gdzieś tam w drugiej połowie stawki jest totalnie bezcenne.
Red Opublikowano 28 Kwietnia 2017 Opublikowano 28 Kwietnia 2017 "Lewa" to skrót od "lewa wolna" tak więc sens się nie zmienia i zawsze dajesz się wyprzedzić z lewej. Zupełnie jak w ruchu drogowym.
Korposzczur Opublikowano 30 Kwietnia 2017 Opublikowano 30 Kwietnia 2017 Najczęściej używa się „moja lewa”, „moja prawa” tudzież w wersji skróconej „lewa”, „prawa”. Najłatwiej to tłumaczyć „zrób mi miejsce po lewej”, "wyprzedzam cię z prawej”. Jutro maraton - próba generalna po 2 miesiącach intensywnych jazd. Przydałby się jeszcze miesiąc, żeby poćwiczyć technikę w terenie. Jeśli coś nie pójdzie źle, to nie zamknę tabeli. Nowe opony, przejście z 28" na 29" (niestety podniesienie wagi roweru), lepsza kondycja i doświadczenie powinny pomóc. Dziś wykonałem tylko objazd, żeby zachować siły na sam wyścig, więc wynik nie był imponujący. Jutro cisnę na maksa. W mojej kategorii wiekowej startuje mało osób, chociaż po tym lesie na co dzień jeździ wyczynowo dużo rowerzystów. Może to lęk przed kompromitacją i kolegami. Takie czasy. W kwestii przygotowań istotny jest sprzęt i technika. Dzisiaj kolega zrezygnował z udziału ze względu na słabą kondycję i sprzęt, bo mu biegi nie wskakują na podjazdach. Co do treningu, oprócz filmów szajbajka i poradników w sieci polecam 2 książki: J. Friel - Biblia treningu kolarza górskiego B. Lopes, L. McCormack - Jazda rowerem górskim PS. Jest stromy podjazd po piachu i nowymi oponami byłbym w stanie go pokonać po wrzuceniu 1 na korbę. Nie wiem, czy to mi się opłaca, czy po prostu przebiec ten fragment. Może jutro przed wyścigiem zmierzę się jeszcze raz z tym podjazdem.
Annie Opublikowano 1 Maja 2017 Opublikowano 1 Maja 2017 15 godzin temu, Korposzczur napisał: Co do treningu, oprócz filmów szajbajka i poradników w sieci polecam 2 książki: J. Friel - Biblia treningu kolarza górskiego B. Lopes, L. McCormack - Jazda rowerem górskim Obie wspomniane książki (J. Friela i B. Lopesa) polecam, a początkującym zwłaszcza Lopesa. Dla mnie ta okazała się naprawdę przydatna. I dzięki za info o wyprzedzaniu, miałam duże wątpliwości, gdy ostatnio ktoś z tylu krzyknął "lewa" a potem dawał z prawej, ale teraz rozumiem, że to raczej przypadek
Korposzczur Opublikowano 1 Maja 2017 Opublikowano 1 Maja 2017 (edytowane) I stało się to, czego się obawiałem najbardziej - brak formy w dniu wyścigu i zakwasy podczas jazdy. Organizacyjnie porażka. Kolejki jak po papier, poprzesuwali godziny startów, pomieszali wyniki. Przyjechałem na moją kategorię (powtórzyłem błąd, o którym pisałem wyżej). Jadę sam. Wokół żywego ducha. Po 10 minutach spotykam innego zawodnika. Zaczęli 20 minut wcześniej. To nie ma sensu. Odpuszczam po 1 kółku. „To dobrze” - słyszę od organizatora. Wszelkie próby podniesienia kondycji nie powiodły się. Dzień wcześniej wykonaliśmy objazd trasy średnim tempem. Czy to mogło spowodować DOMS? Może mam do tego predyspozycje. Ale jak z tym walczyć? Kilka miesięcy przygotowań i fakap. W takich chwilach odechciewa się dalej trenować... Edytowane 1 Maja 2017 przez Korposzczur
Red Opublikowano 1 Maja 2017 Opublikowano 1 Maja 2017 Dnia 15.04.2017 o 15:19, Łabędź napisał: Na większości tego typu imprez chipy i numery startowe można odebrać dzień wcześniej. Ale jak się nie da dzień wcześniej i trzeba w dniu zawodów, to jak to wygląda - kiedy się stawić, żeby nie stać nerwowo w kolejce gdy sektor się już ustawia na starcie? Jest zazwyczaj oblężenie, czy raczej tylko niedobitki odbierają w dniu zawodów, jak to wygląda zazwyczaj? Jakiś odbiór techniczny trzeba przejść? Na Cyklokarpatach masz możliwość zamówienia numeru przed sezonem z wysyłką do domu (o co sam zabiegałem i z czego korzystam). Bike Maraton wydaje numery do godziny przed startem. Więc nie licz że zjawisz się tam na spontanie 15 minut przed i wykupisz start bo zawodnicy wtedy zaczynają ustawiać się w sektorach. Również tutaj masz możliwość wysyłki numeru pocztą. Na (kiedyś) Skandii aby odebrać nr musiałem najpierw zgłosić do biura zawodów a że start upoważnia do otrzymania "pakietu startowego" (żel i baton energetyczny, baton proteinowych, izotonik, chusta/komin, jakieś foldery) to trzeba odwiedzić jeszcze jedno okienko. Warto więc zjawić się przynajmniej godzinę przed. Z reguły nie ma też żadnego "odbioru technicznego". Masz zadbać o sprawny rower i koniec. Ale kiedy pojechałem na Skandie to można było oddać rower do przeglądu na fachowcom z Shimano (dają nawet bidon w prezencie za kompletny napęd od Japończyków). Generalnie warto na pierwszy start pojawić się wcześniej niż godzina przed. Jeśli startujesz w jednym cyklu to później możesz wpadać na start tuż przed zamknięciem sektorów (nie polecam). 1
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się