Skocz do zawartości

Szlify!!!


Thomas

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim! 

Mam naglące pytanie do wszystkich którzy już zmierzyli się z tym okropnym tematem. Jak poradziliście sobie z kolarskimi szlifami? Co polecacie oprócz octeniseptu i opatrunków hydrokoloidowych których nie mogę dorwać. :/

Odnośnik do komentarza
55 minut temu, Beata K napisał:

Wojtek, to "traumeel" tak ci pomógł? Masz możliwość napisać skład? 

No nie wiem co mi pomogło, ale nic innego oprócz tego Traumeela nie brałem. Może po prostu regeneruję się szybko jak Wolverine? ;) Traumeel jest sprzedawany w dwóch postaciach: maść (stosowana raczej na obrzęki, stłuczenia, skręcenia i tym podobne) i tabletki (na przykład na rany, na które ciężko maść nakładać). Ja brałem tabletki. Oto skład, przepisany z ulotki:

  • 15 mg Arnica montana
  • 15 mg Calendula officinalis
  • 15 mg Hamamelis virginiana
  • 15 mg Achillea millefolium
  • 75 mg Atropa bella-donna
  • 30 mg Aconitum napellus
  • 30 mg Mercurius solubilis Hahnemanni
  • 30 mg Hepar sulfuris
  • 24 mg Chamomilla recutita
  • 24 mg Symphytum officinale
  • 6 mg Bellis perennis
  • 6 mg Echinacea
  • 6 mg Echinacea purpurea
  • 3 mg Hypericum perforatum

Wiem jak to brzmi. Dodam tylko, że wiedźmin Geralt też często ratował się rozmaitymi ziółkami, więc myślę, że i mi pokrzyk wilcza jagoda, arnika górska, nagietek lekarski, oczar wirginijski, krwawnik pospolity, tojad, rumianek pospolity, żywokost lekarski itp, itd, raczej nie zaszkodzą. :D

 

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza

Dzięki :) Jeśli chodzi o efekt, to rzeczywiście robi wrażenie. 

Ps. Wolverine oprócz zdolności szybkiej regeneracji miał też długie szpony ;)

Edytowane przez Beata K
Odnośnik do komentarza

Odnośnie rumianku pospolitego. Ta roślina ma właściwości przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, przyspiesza gojenie się ran i pomaga zwalczać stany zapalne skóry. Olejek pozyskiwany z kwiatów rumianku spotkać można w różnych kremach o właściwościach antyseptycznych. Osobiście bardzo sobie chwale jego działanie. Rumiankiem posiłkowałam się przy stanach zapalnych skóry głowy oraz infekcjach gardła. 

Wojtek, masz świadomość, że pokrzyk wilcza jagoda nie jest "ziółkiem, które raczej nie zaszkodzi", a wręcz przeciwnie posiada właściwości silnie trujące i halucynogenne. Tojad, to również ulubieniec czarownic. Ale skoro znasz Sapkowskiego to na pewno o tym wiesz.

Edytowane przez Beata K
Odnośnik do komentarza
34 minuty temu, Beata K napisał:

Wojtek, masz świadomość, że pokrzyk wilcza jagoda nie jest "ziółkiem, które raczej nie zaszkodzi", a wręcz przeciwnie posiada właściwości silnie trujące i halucynogenne. 

No cóż. Już Paracelsus powiedział: Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną.

Większość substancji, które mają działanie lecznicze, w nieprzetworzonej formie albo w zbyt dużej dawce mogą stanowić zagrożenie. Nawet zwykłe ziemniaki, jeśli je jeść na surowo zamiast po ugotowaniu, podobno powodują gorączkę. Nie miałem żadnych halucynacji po tym leku, nie czułem się też ani przez moment przytruty. Żadnych dolegliwości żołądkowych ani nic tego typu. Ale to ja. Nie wiem jak to podziała na innych i nie namawiam nikogo na siłę. Lek poleciła mi pani doktor, lek kupiłem w aptece, a nie gdzieś pokątnie na internetach czy coś, jest preparatem dopuszczonym do sprzedaży. Brałem w zgodzie z dawkowaniem. Pewnie nie każdy powinien podążać wiedźmińską ścieżką. ;) Wiedźminowi Geraltowiaż posiwiały włosy od "próby traw", tak mocno podziałały na niego toksyny, ale ostatecznie gdy przeżył mutację, nabył dzięki temu dużo potrzebnych właściwości. ;) 

Za to strasznie mnie kręci fakt, że Krwawnik pospolity (Achillea), którego łacińska nazwa pochodzi od imienia nikogo innego jak od słynnego greckiego herosa Achillesa, to substancja, którą on rzekomo leczył swoje rany. :D Jako literaturoznawca z wykształcenia, uwielbiam takie konteksty. 

Tak Wikipedia opisuje działanie Krwawnika: "Przeciwzapalne, przeciwkrwotoczne, bakteriostatyczne i nieznaczne przeciwskurczowe. Ziele pobudza również czynności wydzielnicze przewodu pokarmowego, wzmaga wydzielanie soków trawiennych i żółci. Dawniej sporządzano napar na krwotoki wewnętrzne. Dziś ziele krwawnika stosuje się wewnętrznie głównie w zaburzeniach żołądkowo-jelitowych objawiających się brakiem apetytu, wzdęciami, kurczami jelit, niestrawnością oraz, ze względu na działanie przeciwzapalne, w chorobie wrzodowej. Krwawnik można też stosować zewnętrznie w celu łagodzenia stanów zapalnych skóry i błon śluzowych oraz na rany, aby przyspieszyć gojenie."

A tak na przykład Arniki górskiej: "Zewnętrznie na krwiaki, stłuczenia, skręcenia, zwichnięcia, obrzęki pourazowe, oparzenia, ukąszenia owadów, dolegliwości reumatyczne, a także do płukania jamy ustnej. Koszyczki kwiatowe mają liczne substancje czynne o działaniu przeciwzapalnym, przeciwreumatycznym i antyseptycznym. Wewnętrznie w stanach zapalnych dróg moczowych, osłabieniu, zaburzeniach krążenia, zapaleniu żył, pękaniu naczyń krwionośnych, nadciśnieniu, zakrzepach naczyń krwionośnych, miażdżycy."

O Nagietku lekarskim napisali tak: "Zewnętrznie stosuje się zwykle alkoholowe i olejowe wyciągi z kwiatów nagietka, ponieważ podstawowe związki czynne nie rozpuszczają się w wodzie. Podaje się je w różnych uszkodzeniach skóry, jak kontuzje, rany, wrzody, stłuczenia i obtarcia naskórka, a także w owrzodzeniach żylakowych, zapaleniu skóry, żylakach odbytu, oparzeniach, ranach pooperacyjnych, odmrożeniach, wysypkach skórnych i innych. Stosuje się również na błony śluzowe jako środek przeciwzapalny i bakteriobójczy, przeciw rzęsistkom (irygacje i tampony), a nawet we wczesnych stanach nowotworowych w porozumieniu z onkologiem. Ze względu na właściwości przeciwzapalne i bakteriobójcze nagietek lekarski znalazł zastosowanie także przy leczeniu stanów zapalnych spojówek i przemęczeniu oczu (jest składnikiem niektórych kropli do oczu). Zapobiega nadmiernemu wysuszeniu narządu wzroku i łagodzi jego podrażnienia."

Co do samej wilczej jagody: "Łacińska nazwa Atropa wywodzi się od imienia jednej z trzech greckich bogiń przeznaczenia. Właśnie Atropos była tą, która przecinała nić życia. Druga część nazwy belladonna to po łacinie „piękna pani”, gdyż Rzymianki używały wyciągów z rośliny jako kosmetyku rozszerzającego źrenice i nadającego im blask oraz skutecznie przyspieszającego i pogłębiającego oddech. Jej trujące jagody służyły niegdyś do trucia wilków, stąd polska nazwa wilcza jagoda." 

Takie teksty też mnie urzekają. :) Ale nie każdy powinien ryzykować taniec z piękną panią, boginią przeznaczenia. :D 

Daleki jestem od eko-oszołomstwa i nawoływania ludzi do powrotu do natury, porzucenia cywilizacji i z dzidą polowania na obiad w lasach. Ale prawda jest taka, że wielkie, międzynarodowe koncerny farmaceutyczne wmówiły nam już dawno, że to, co od wieków stosowały nasze babcie i zielarki w każdej wsi, co działało i jakimś cudem się sprawdzało, to jest be, to zabobon, to nie medycyna tylko znachorstwo, ciemnogród i zacofanie, a jedyną drogą do leczenia jest kupowanie ich syntetycznych, stworzonych laboratoryjnie środków, które kipią od chemii, które kosztują od cholery, chociaż równie skuteczne, jeśli nie bardziej, zielsko rośnie nam pod oknem za darmo. Bo ktoś musi sobie nabić kieszeń.

Tak samo jak inni mądralińscy nauczyli się już nam wmawiać, że żeby dbać o formę potrzebujesz karnet na siłownię i do klubu fitness, dziesiątki rozmaitych przyrządów i kosmicznych urządzeń treningowych, chociaż wszystko czego potrzebujesz tak naprawdę do równie efektywnych ćwiczeń, to wisząca gdzieś w zasięgu gałąź i masa swojego ciała - ale to masz za darmo, więc o tym się nie mówi. Żyjemy w czasach, gdzie nawet wodę w postaci czystych i zdrowych źródełek każdy z nas ma w zasadzie w zasięgu ręki (niemal w całej Polsce południowej bez trudu można znaleźć rozmaite ujścia, czynne od setek lat, z których można pić wodę kompletnie za darmo), wolimy kupować w plastikowych butelkach za kasę, chociaż to często dokładnie ta sama woda.  

 

Odnośnik do komentarza

Z racji tego, że z literaturą o której wspominałeś nie miałam do czynienia nie będę na ten temat polemizować. Dla odmiany ziołolecznictwo jest bliską mi dziedziną i miałabym o czym dyskutować. Ale nie o tym temat. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Beata K napisał:

ziołolecznictwo jest bliską mi dziedziną i miałabym o czym dyskutować. Ale nie o tym temat. Pozdrawiam

Oj tam, troszkę tylko odbiegliśmy od tematu. :) 

Ale fakt - ani to wątek o literaturze, ani o leczeniu zielskiem. ;) Uszy do góry, @Thomas, do wesela się zagoi. ;) 

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza

No niezłe masz szlify. Ja z tego co pamiętam to niczego specjalnego na swoje nie stosowałem, ewentualnie jakiś plaster. Być może coś mi tam dali na SORze ale nie pamiętam (przy okazji opieprzyli, że przyszedłem na drugi dzień a nie od razu). No ale moje szlify były jednak mniejsze niż Twoje. Ale dokumentację foto też sobie zrobiłem ;)

Edytowane przez de Villars
Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Hejka :) odświeżam temat , ponieważ wczoraj dorobiłam się pierwszych w tym roku szlifów - oszlifowałam nogę ( kolano, łydkę, kostkę ) no i łokieć. I z łokciem mam największy problem , bo zrobił się na całej powierzchni strupek , który ściąga skórę i sprawia niezły ból przy prostowaniu i zginaniu ręki i podejrzewam, że w najbliższej przyszłości będzie miał tendencje do pękania. Czym ten strup potraktować aby był elastyczniejszy ???

Odnośnik do komentarza

Ja w takich sytuacjach, kremuję obficie skórę wokół kremem nawilżającym lub balsamem do ciała.  Unikam bezpośrednio rany, ale krawędzie jak najbardziej smaruję i wmasowuję w nie krem. Ulga jest praktycznie natychmiastowa.

Odnośnik do komentarza
  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...