Skocz do zawartości

Wdrożenie do kolarstwa - trening początkującego


Korposzczur

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, kilka luźnych uwag

 

W zimę głównie trenuję na trenażerze. Trenażery z oprem olejowym są dość ciche. Do tego elite ma w swoich modelach rolkę z jakiegoś gumopodobnego materiału.

Mam taki właśnie model Elita.

Do 200W z hakiem słychać napęd roweru.  W przedziale 200W do 275W powoli narasta dźwięk trenażera, ale jest on raczej niski, nie taki głośny i wibrujący.

300W dalej nikomu w mieszkaniu nie przeszkadza. Głośno robi się przy sprintach powyżej 700W. Ale to tylko kilka sekund. Do tego trenażer stoi sobie na dywanie z Brico za 30kilka złotych.

Taki dywanik 1mx2m, żadne wibracje nigdzie się nie przenoszą.

 

Trenażery Tacx są nieporównywalnie głośniejsze od Elite moim zdaniem.

Na żywo testowałem u kolegi Tacx chyba BleMatic. Tragedia. Wszystko wibrowało i telewizora nie było kompletnie słychać.

Zresztąm wystarcze posłuchać trenażera szajbajka na jego filmach. Chodzi jak jakaś turbina.

 

Jazda zimą jest super, ale z tym trenowaniem techniki trzeba uważać.

Jak trafisz na drogę, lub nawet drogę przez las, gdzie jeździły samochody i zrobiły koleiny, w słońcu to trochę odmarzło i ponownie przymarzło, to takie podłoże to nie trening techniki tylko walka o życie. Ale znając swoją okolicę pewnie wiesz, gdzie takich przygód unikać.

Poza tym jazda po śniegu, szczególnie świeżym to bajka. Uwielbiam :)  Lekko obniżam ciśnienie w balonach zaro problemów z przyczepnością.

Najfajniej jeżdzi się po leśnych ścieżkach, gdzie jedynie piesi mają dostęp.

 

Ja nie trenuję jakoś strasznie wg jakiegoś schematu. Po prostu dużo kręcę i tyle. W tym roku już pękło 10 tysi.

Jedynie zimą robię 12 tygodniowy plan treningowy na Zwifcie.

Ostatni test FTP robiłem latem, i miałem wtedy 275W. Kolejny zrobię jakoś przed świętami.

Celuję w 300W. Samopoczucie na tą moc mam a ile będzie się zobaczy :)

 

Powodzenia w treningu

 

Odnośnik do komentarza
Dnia 4.12.2017 o 19:54, adios_1984 napisał:

Jak trafisz na drogę, lub nawet drogę przez las, gdzie jeździły samochody i zrobiły koleiny, w słońcu to trochę odmarzło i ponownie przymarzło, to takie podłoże to nie trening techniki tylko walka o życie. Ale znając swoją okolicę pewnie wiesz, gdzie takich przygód unikać.

Zależy w jakim stopniu. :) Po oblodzonym asfalcie da się jeździć, gorzej z hamowaniem.

Dnia 4.12.2017 o 19:54, adios_1984 napisał:

Poza tym jazda po śniegu, szczególnie świeżym to bajka. Uwielbiam

Zgadzam się w 100%. Dzisiaj można było pojeździć po świeżym śniegu, ale zostało go niewiele, bo drogowcy zdążyli wcześniej odśnieżyć DDR.

Co do trenażera - zaczynam się poważnie zastanawiać. Przede wszystkim to oszczędność czasu i pieniędzy. Przychodzę do domu, odpalam Zwifta, wsiadam na rower i kręcę w ciepłym pomieszczeniu, pilnując stref mocy. W przypadku treningu na dworze panują ciężkie warunki atmosferyczne, trzeba wydać kasę na odzież zimową (w ogóle to trudny temat), niszczy się osprzęt, jest ciemno, tracimy czas na ubieranie się, wyjazd poza miasto, a po powrocie na mycie roweru. Jest też druga strona medalu. W MTB istotną rolę odgrywa technika i panowanie nad rowerem, a tych cech nie wyćwiczymy jedynie kręcąc korbą i zmieniając przełożenia. Zawodnicy, którzy na lokalnych wyścigach stają na podium, nie trenują na trenażerze, lecz jeżdżą po lesie niezależnie od pogody. Co do hałasu - już sam napęd mojego roweru hałasuje, a co dopiero trenażer. Może warto kupić jakiś używany i spróbować. Jeśli sąsiedzi zaczną chodzić na skargę i najlepsze maty go nie wytłumią, wtedy sprzedam go z niewielką stratą.

Plusy:
+ trening według planu w ciepłym pomieszczeniu niezależnie od pogody
+ pomiar mocy

Minusy:
- hałas
- ćwiczymy jedynie kondycję

U mnie jest jeszcze jeden minus. Chcąc dalej dojeżdżać do pracy musiałbym codziennie zmieniać oponę lub kupić rower szosowy. Są też trenażery z oporem na obręcz lub montowane bezpośrednio do piasty. Jeśli ktoś takowy posiada lub miał okazję taki testować - niech się wypowie.

W tym roku zima nas rozpieszcza, ale może nas jeszcze zaskoczyć.

Teraz jeszcze znajomy namawia mnie na bieganie 3 razy w tygodniu. Tutaj mam kolejne wątpliwości, bo okres przygotowawczy mam za sobą, zaliczyłem już w tym roku pierwszy wyścig rowerowy i powinienem skupić się tylko na rowerze. Dochodzą dodatkowe koszty (ciuchy do biegania w zimie). Natomiast jest możliwość, aby pobiec w marcu Tropem Wilczym na 5 km, potem duathlon (chyba czerwiec), ale czy naprawdę opłaca się ciągnąć 2 sroki za ogon?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...